Maria Zdybska - Wyspa Mgieł (cykl Krucze Serce #1)
Uwielbiam motyw morza w literaturze. Jest to żywioł, który pod względem artystycznym bardzo silnie na mnie oddziałuje, zarówno słowem (literatura) jak i obrazem (malarstwo). Kocham marynistyczne elementy w wystroju wnętrz oraz w garderobie. Czuję wszechogarniający spokój patrząc na obrazy przedstawiające sielskie plaże czy samotne półwyspy z latarniami morskimi.
Zaskakujące jest natomiast to, że w rzeczywistym życiu zdecydowanie preferuje góry. Ostatnia wizyta nad morzem (mniej więcej półtorej godziny spędzone na plaży w porze zachodu słońca) sprawiła, że wróciłam do domu ze stanem podgorączkowym. Dla ceniącego cisze introwertyka jak ja było tam za głośno i zbyt wietrznie.
Powieść Marii Zdybskiej to moje drugie spotkanie z wydawnictwem Genius Creations. Od razu napiszę, że bardzo udane a „Wyspa Mgieł” z całą pewnością trafi do pierwszej trójki najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku.
Lirrian jest sierotą, jako małe dziecko została uratowana z morskiej kipieli przez piratów. Nie pamięta swojej przeszłości, nic nie wie o swoim pochodzeniu. Jej przybrany ojciec, pirat Hego, zdaje sobie sprawę, że statek piracki nie jest odpowiednim miejscem na wychowanie młodej panny, dlatego też powierza Lirrian opiece Maeve, władczyni Ysborga, na której zamku dziewczyna dorasta u boku jej syna, księcia Caela. Od samego początku Maeve nie darzy dziewczyny sympatią, traktuje ją jak zło konieczne, bękarta, uboga sierotę bez ogłady i perspektyw na przyszłość. Kiedy pewnego dnia księżna Maeve pod wpływem klątwy zaczyna szybko tracić zdrowie i siły życiowe, opiekujący się nią tajemniczy medyk upatruje jedynego ratunku w świętej wodzie ze źródła bogini Zarii. Z miłości do Caela Lirrian decyduje się pomóc znienawidzonej opiekunce i wyruszyć w podroż do świątyni Zarii znajdującej się na Wyspie Mgieł, gdzie wstęp mają tylko kobiety. Jak się później okaże, Viorel i Maeve mają wspólny sekret związany z wyspą a Lirrian jest tylko pionkiem w ich podstępnej grze. Na dodatek podczas pełnej przygód podróżny dziewczyna zaczyna powoli zdawać sobie sprawę, że nie jest zwykłym człowiekiem… Bo niby czemu nie odstępuje jej na krok tajemniczy kruk, który mówi ludzkim językiem, drapieżna rusałka nie chce jej zabić czując dziwny niepokój w obecności Lirr a zabójczo przystojny i opryskliwy mag Raiden zaczyna porozumiewać się z nią poprzez… myśli? Kim tak naprawdę jest Lirrian i jaka przeszłość kryje się w mrokach jej niepamięci?
„Wyspa Mgieł” to opowieść fantasy spokojnie mogąca stawać w szranki z historiami zagranicznych autorów (i niedługo będzie mogła, bo jak niesie facebookowa wieść anglojęzyczna wersja czeka na premierę!). Mamy tutaj ciekawie skonstruowaną bohaterkę, której posunięcia są odpowiednio umotywowane psychologicznie. To nie jest żadna tam Mary Sue, uwieziona na zamku sierotka, która czeka na wybawienie. To charakterna dziewczyna wychowana na statku pirackim i w konsekwencji nieco nieokiełznana, niedająca sobie w kaszę dmuchać, zachowująca się w sposób podpatrzony u morskich rozbójników. Także jej zagubienie i brak umiejętności okazywania uczuć ma swoje korzenie w środowisko pirackim a wiec typowo męskim a jak wiadomo mężczyźni nie są skorzy do uzewnętrzniania tego, co tkwi głęboko w nich ukryte.
Świat przedstawiony jest spójny i logiczny, nie występują zaburzenia związków przyczynowo-skutkowych a motywacja zdarzeń i zachowań postaci jest ściśle powiązana z zasadami panującymi w wykreowanej rzeczywistości.
Na stronie wydawnictwa jest napisane, że w żyłach autorki zamiast krwi płynie morska woda. Coś musi być na rzeczy, bo Maria Zdybska jest mistrzynią w opisywaniu morskich krajobrazów. Czytając powieść wyraźnie słyszymy szum fal uderzających o brzeg, krzyk mew kołujących nad targiem w ysborskim porcie, czujemy powietrze przesycone zapachem morskiej soli i alg. A plastyczność języka sprawia, że pod powiekami poszczególne sceny przesuwają się niczym w filmie.
Główna bohaterka z miejsca zdobyła moja sympatie! Bardzo podoba mi się konstrukcja tej postaci, jej sposób myślenia, wysławiania się. Koniecznie muszę pochwalić w tym miejscu pomysł autorki na przekleństwa! Lirr klnie jak szewc, choć raczej powinnam powiedzieć jak rasowy pirat, bo wulgaryzmy są ściśle związane ze słownictwem marynistycznym (głównie mitycznymi stworami morskimi). Już za sam pomysł należą się wielkie brawa! Bardzo podoba mi się także pełne imię bohaterki, które brzmi Ellirianoi. Wprawdzie nie znoszę języka francuskiego ale laboga! tutaj brzmi niemal jak poezja.
Jeśli nie znacie jeszcze powieści Marii Zdybskiej, gorąco zachęcam do zmiany tego stanu rzeczy! „Wyspa Mgieł” jest absolutnie fantastyczna książką, napisaną ciekawym językiem, posiadająca trzymającą w napięciu fabułę i sympatyczną bohaterkę. Ja się zakochałam w tej historii po uszy i wprost nie mogę się doczekać drugiego tomu!
Moja ocena: 6/6
P.S. Piękna okładka! To ona przykuła moją uwagę i zachęciła do lektury!
autor: Maria Zdybska
tytuł: Wyspa Mgieł
cykl: Krucze Serce #1
wydawnictwo: Genius Creations
liczba stron: 476
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz