Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gaiman. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gaiman. Pokaż wszystkie posty
Neil Gaiman - Koralina

Neil Gaiman - Koralina



Oj, jednak lubię tego Gaimana. Choć jego powieści dla dzieci i młodzieży z racji wieku już do mnie nie przemawiają, to jednak doceniam wyobraźnię autora i przede wszystkim to, że te książki niosą ze sobą jakieś przesłanie w przeciwieństwie do powstających teraz niemalże taśmowo setek bzdurnych, pustych, źle napisanych historyjek o wampirach.

Koralina Jones przeprowadza się z rodzicami do nowego domu, który zamieszkują "dziwne typy": dwie staruszki triumfujące w dalekiej przeszłości na deskach teatru i nie mogące pogodzić się z końcem kariery oraz zdziwaczały pan Bobo twierdzący, iż posiada orkiestrę składającą się z myszy. Jednak nie są to jedyni dziwni mieszkańcy domu. Pewnego dnia Koralina odkrywa tajemnicze drzwi prowadzące do alternatywnego świata, zamieszkanego przez sobowtóry sąsiadów i rodziców Koraliny. Jak się wkrótce okaże Koralina będzie musiała stawić czoło wielu niebezpieczeństwom w tym drugim świecie i uratować zarówno swoich prawdziwych rodziców jak i siebie przed niecnymi planami 'drugiej matki'.

Nie mogę napisać, że wpadłam w zachwyt, bo nie wpadłam - jest to książka przeznaczona zdecydowanie dla młodszych czytelników i da się to odczuć podczas lektury. Powód wielu zdarzeń w ogóle nie jest tłumaczony, np. dlaczego rodzina Koraliny musiała się przeprowadzić. Ot, coś się po prostu dzieje i nie ma potrzeby składania bliższych wyjaśnień, tak ma być i już. Dla mnie konstrukcja tej powieści jest zbyt prosta, jednak pewnie młodszego czytelnika wszelkie wyjaśnienia w ogóle by nie interesowały, liczy się akcja i rosnące napięcie.

Mimo wszystko książka mi się podobała (choć jak napisałam wcześniej zachwycona nie jestem, no ale to już kwestia niedopasowania lektury do mojego wieku ;-). Jako powieść dla dzieci i młodzieży (tej młodszej) oceniam ją bardzo dobrze. Posiada ciekawą fabułę, wartką akcję i – co najważniejsze – czegoś uczy. Na przykładzie Koraliny młody czytelnik może dowiedzieć się jak pokonać strach, który często okazuje się nieuzasadniony, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, kiedy możemy liczyć tylko na siebie, własną inteligencję i pomysłowość.

Cenię Neila Gaimana za niesamowitą wyobraźnię, kreatywność i umiejętność łączenia świata rzeczywistego z tym fantastycznym. Jego powieści dla młodzieży oprócz tego, że są po prostu ciekawe i wciągające, często zawierają jakieś przesłanie, czegoś uczą, nie są pustymi historyjkami o fantastycznych stworach, jakie od niedawna zalewają polski rynek wydawniczy (głównie chodzi mi tu o bzdurne wampirze opowieści, często zahaczające o paranormal romance).

Moja ocena: 4/6

autor: Neil Gaiman
tytuł: Koralina
tytuł oryginału: Coraline
tłumaczenie: Paulina Braiter
wydawca: Wydawnictwo MAG
liczba stron: 182


Neil Gaiman - Nigdziebądź

Neil Gaiman - Nigdziebądź


Jak tak dalej pójdzie, to Neil Gaiman trafi w poczet moich ulubionych pisarzy :)

Richard Mayhew jest przeciętnym mieszkańcem Londynu, ma przeciętną pracę, przeciętne życie i wredną narzeczoną ;-) Pewnego dnia idąc z Jessicą na ważną kolację z jej przełożonym, Richard znajduje leżącą na ulicy zakrwawioną dziewczynę. Nie namyślając się długo, ku niezadowoleniu Jessiki, rezygnuje ze spotkania i postanawia pomóc nieznajomej. Dziewczyna twierdzi, że ma na imię Drzwi i jest ścigana przez dwóch wynajętych morderców: pana Croupa i pana Vandemara. Jak się potem okazuje Drzwi pochodzi z ... Londynu Pod, czyli świata istniejącego poniżej Londynu Nad, w którym żyje Richard. Jest ostatnią potomkinią rodu Portyka, którego członkowie posiadają niezwykły dar: potrafią otwierać wszystkie drzwi i tworzyć przejścia tam, gdzie ich nie ma. Cała rodzina Drzwi została zamordowana a dziewczyna uciekając przed mordercami jednocześnie usiłuje dowiedzieć się, kto jest ich pracodawcą czyli kto zlecił wymordować jej rodzinę. W wyniku splotu pewnych wypadków Richard trafia do Londynu Pod, gdzie przyłącza się do Drzwi, markiza de Carabasa i Łowczyni, którzy próbują odnaleźć anioła Islingtona, który jako jedyny może im pomóc w rozwiązaniu zagadkowego morderstwa.

Neil Gaiman jest autorem o przebogatej wyobraźni. W "Nigdziebądź" stworzył istniejący pod prawdziwą stolicą Anglii Londyn Pod, w którym bohaterowie poruszają się kanałami bądź... metrem. Na końcu książki jest mapa londyńskiego metra z uwzględnieniem stacji zamkniętych wiele lat temu (a które istnieją nadal w podziemnym świecie), więc można śledzić wędrówkę bohaterów. W Londynie Pod niektóre nazwy poszczególnych stacji należy jednak traktować dosłownie, np. Earl's Court zamieszkuje pewien hrabia ze swoimi poddanymi, Knight's Bridge jest niebezpiecznym mostem, który nie każdemu udaje się przejść. Bohaterowie trafiają też od czasu do czasu do Londynu Nad, nie są jednak widziani przez ludzi.

Na mój pozytywny odbiór powieści wpłynęły też świetnie nakreślone przez autora sylwetki bohaterów, w szczególności wynajętych rzezimieszków. Z niemal każdej strony tryska czarny humor, w szczególności gdy na horyzoncie pojawiają się pan Croup i pan Vandemar. Z założenia okrutni i bezlitośni, ale Gaiman nie byłby sobą, gdyby nie nadał im humorystycznego rysu - mogę powiedzieć, że to moja ulubiona para czarnych charakterów :-) Pan Croup jest niski i otyły, stanowi "mózg" pary morderców, bo jest wygadany i przewidujący. Pan Vandemar to jego przeciwieństwo: chudy, wysoki, małomówny i jak by to powiedzieć... wolno myślący ;-) Zdaje się być wiecznie głodny, bo wciąż wkłada sobie do ust gąsienice, myszy, gołębie itp. Opisy rozmów tej dwójki ze swoimi ofiarami to perełki - można się uśmiać po pachy. Zabawny jest też Richard, ale w jego przypadku mamy do czynienia raczej z komizmem (słownym bądź sytuacyjnym) wynikającym z jego "pierdołowatości".

Neil Gaiman
Oprócz czarnego humoru niewątpliwą zaletą książki jest fabuła obfitująca w zaskakujące zwroty akcji - nie można się nudzić czytając "Nigdziebądź", tutaj cały czas coś się dzieje.

Nie mogę się jednak zgodzić z opisem na okładce, jakoby powieść ta miała być "bardzo straszna". Owszem, jest bardzo śmieszna i bardzo niesamowita, ale nie jest z rodzaju tych, po których nie można zasnąć lub ma się w nocy koszmary senne. Jest kilka drastycznych scen (do tej pory słyszę w głowie chrzęst łamiących się kości, gdy pan Vandemar odgryza gołębiowi głowę) ale Gaiman nie opisuje ich na tyle plastycznie, by dokładnie widzieć te sceny przed oczami.

Bardzo podobało mi się zakończenie tej historii. Z zakończeniami bywa zwykle tak, że albo mi się nie podobają albo mam do nich obojętny stosunek - ot powieść się kończy i tyle. Tutaj jednak byłam bardzo zadowolona ze sposobu, w jaki Gaiman postanowił rozstać się ze swymi bohaterami, tym bardziej, że koniec jest tutaj jednocześnie i początkiem. Ale nie chcę zdradzać zbyt wiele.

Jako ciekawostkę dodam na marginesie, że Gaiman najpierw napisał scenariusz do serialu o tym samym tytule a dopiero potem powstała z tego powieść.

Polecam gorąco!

Moja ocena: 6/6

autor: Neil Gaiman
tytuł: Nigdziebądź
tytuł oryginału Neverwhere 
tłumaczenie: Paulina Braiter
wydawca: Wydawnictwo MAG
liczba stron: 360

Neil Gaiman - Gwiezdny pył

Neil Gaiman - Gwiezdny pył


To moje drugie spotkanie z prozą Neila Gaimana i jakże odmienne od pierwszego!

Tristran Thorn jest 18-letnim młodzieńcem mieszkającym w wiosce Mur, która swą nazwę wzięła od stojącego na jej obrzeżach muru, oddzielającego świat normalny od magicznego. Raz na 9 lat po drugiej stronie muru organizowany jest jarmark, na którym mieszkańcy Krainy Czarów oraz świata realnego dokonują transakcji handlowych. To właśnie podczas takiego jarmarku został spłodzony Tristran – jego ojciec Dunstan Thorn został uwiedziony przez tajemniczą piękność o fiołkowych oczach i kocich uszach a kiedy po pewnym czasie przez dziurę w murze oddzielającym dwa światy przerzucono koszyk z niemowlęciem, Dunstan wraz z żoną wychowali syna tak jakby został on zrodzony z nich obojga. Tristran jest ślepo zakochany w próżnej Victorii Forster, która odrzuca względy chłopaka. Gdy ten odprowadza ją pewnego wieczoru do domu, oboje widzą na niebie spadającą gwiazdę. Victoria w żartach obiecuje swemu adoratorowi, że kiedy ten przyniesie jej gwiazdę, uczyni wszystko co ten zechce. Tristran postanawia przejść na drugą stronę muru i odnaleźć gwiazdę. Nawet nie zdaje sobie sprawy, co go czeka w magicznej Krainie Czarów oraz że upadła gwiazda jest… żywą dziewczyną. Na dodatek bardzo temperamentną, bezczelną i arogancką… ;-) I że nie jest on jedyną osobą, która szuka gwiazdy – w walce o władzę starają się o nią także dwaj bracia oraz okrutna królowa czarownic.

Neil Gaiman
Fantastyczna historia! Niby jest to powieść dla młodzieży a podczas lektury w ogóle nie daje się tego odczuć, nawet dorosły czytelnik daje się obezwładnić urokowi tej historii i przerzuca łapczywie jedną stronę za drugą chcąc dowiedzieć się, co będzie dalej. Na pewno nie jest to powieść dla dzieci (jak „Księga cmentarna”), gdyż już w pierwszym rozdziale mamy ostry seks na łonie natury (w ogóle sporo tu dwuznacznych odniesień ;)) no i krew leje się strumieniami, więc odbiorcy tej powieści to moim zdaniem raczej starsza młodzież i dorośli. I jest jeszcze coś, czego nie było (bądź ja nie zauważyłam) w „Księdze cmentarnej” – rewelacyjny czarny humor! „Gwiezdny Pył” pochłania się jednym tchem a przerzucając ostatnią stronę żałuje się, że tak szybko się skończył!

Moja ocena: 5,5/6 

autor: Neil Gaiman
tytuł: Gwiezdny Pył
tytuł oryginału: Stardust
tłumaczenie: Paulina Braiter
wydawca: Wydawnictwo MAG
liczba stron: 245


Neil Gaiman - Księga cmentarna

Neil Gaiman - Księga cmentarna


Starzeję się - do takiego wniosku doszłam po lekturze najnowszej powieści Neila Gaimana. Był to mój pierwszy kontakt z tym autorem i niestety okazał się nieporozumieniem, bo zupełnie nieświadomie sięgnęłam po jedną z jego książek dla dzieci i młodzieży. Gdybym od samego początku wiedziała, że "Księga cmentarna" jest przeznaczona dla młodszych czytelników, nie rzuciłabym się na nią łakomie w bibliotece tylko poczekałabym aż ktoś odda wreszcie "Chłopaków Anansiego" czy "Amerykańskich bogów" czyli pozycje napisane przez Gaimana dla dorosłego odbiorcy. Bo niestety jego najnowsza powieść młodzieżowa okazała się być dla mnie zbyt prosta i to zarówno pod względem fabuły jak i stylistyki (a może to wina tłumaczenia? Choć wątpię...).

Historia zapowiada się bardzo obiecująco: już dosłownie na pierwszych stronach dowiadujemy się, że brutalnie zamordowano pewną rodzinę i tylko przez przypadek udało się jej najmłodszemu członkowi - raczkującemu niemowlęciu, którego imienia nie znamy, uciec mordercy. Malec słysząc hałas w domu i widząc otwarte na oścież drzwi wejściowe postanowił urządzić sobie po prostu mały spacer i dotarł na cmentarz, gdzie duchy zmarłych mieszkańców miasta ratują go przed biegnącym tropem malucha mordercą i postanawiają zaopiekować się sierotą. Niemowlak otrzymuje od swoich nowych rodziców imię Nikt (w skrócie Nik) i zadomawia się powoli na starym cmentarzu wśród życzliwych mu jego mieszkańców. W dalszych rozdziałach książki czytamy o przeróżnych przygodach Nika (który z każdym rozdziałem staje się coraz starszy) i jego życiu na cmentarzu jako jedyny śmiertelnik wśród duchów. Im bardziej zbliżamy się do końca powieści, tym więcej szczegółów dowiadujemy się o Jacku - mordercy i tajemniczej organizacji, do której należy. W ostatnim rozdziale dochodzi do ostatecznego starcia między Nikiem a mordercą jego rodziny.

Język powieści nie należy do skomplikowanych (fabuła zresztą też), ale ok, to jest książka dla dzieci i młodzieży, więc trudno wymagać od niej skomplikowanego stylu czy bardzo zawiłych wątków. Co mnie jednak najbardziej denerwowało, to graniczące wręcz z ignorancją nastawienie autora wobec pewnych zdarzeń, które opisuje. Przykład: w jednym z rozdziałów Nik udaje się wraz ze swoją przyjaciółką czarownicą Lisą do pewnego sklepu z antykami, gdzie chce sprzedać znalezioną przez siebie starożytną broszkę, jednak przyjaciele zostają tam podstępem zaryglowani w jednym z pomieszczeń. Udaje im się uciec, lecz zanim opuszczą sklep, Nik znajduje na jednym ze stolików wizytówkę mordercy Jacka, na której odwrocie jest wyjaśnione, co należy zrobić aby skontaktować się z Jackiem (niestety autor nie wyjawia przed czytelnikiem, cóż takiego należałoby zrobić). Nik chce wziąć ze sobą wizytówkę, na co Lisa nieomalże histerycznie wykrzykuje: nie, nie możesz tego zrobić! Dlaczego Nik nie może (nie powinien?) tego zrobić, też nie jest wyjaśnione. Tylko tyle: on nie może tego zrobić, kropka. Być może młodszym czytelnikom w zupełności wystarcza takie wyjaśnienie, ale dla mnie to stanowczo za mało. Odebrałam to jak zwyczajne spławienie mnie byle czym. Czyżby Gaimanowi zabrakło pomysłu? Było mu po prostu wygodniej zostawić to on-nie-może-tego-zrobić bez dalszych wyjaśnień? Uważał to za zbędne? Niepotrzebne?

Pod koniec powieści napięcie znowu wzrasta, kiedy na arenie wydarzeń ponownie pojawia się Jack i wpada na trop Nika, ale to nie ratuje książki w moich oczach, bo między tymi dwoma kulminacjami napięć (na samym początku i pod koniec) zieje prawie 200-stronicowa nuda.

Na marginesie warto wspomnieć, że w ostatnim rozdziale akcja toczy się m.in. w Smoczej Jamie na krakowskim Wawelu. :)

Moja ocena: 2/6

autor: Neil Gaiman
tytuł: Księga cmentarna
tytuł oryginału: The Graveyard Book 
tłumaczenie: Paulina Braiter
wydawca: Wydawnictwo MAG
liczba stron: 286

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2009-2017 Zacisze Literackie , Blogger