Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1998. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1998. Pokaż wszystkie posty
Anna Ciesielska - Filozofia zdrowia

Anna Ciesielska - Filozofia zdrowia


Od kilku tygodni odkrywam zupełnie nowe dla mnie lądy. Przenoszę się czytelniczo do starożytnych Chin, gdzie pani Anna Ciesielska wprowadza mnie w fascynujący świat Tradycyjnej Medycyny Chińskiej i zasad Pięciu Przemian wywodzących się z filozofii Tao. Temat ten interesuje mnie od wielu lat, choć dopiero od niedawna postanowiłam zająć się nim bardziej serio.
Nie spieszę się z lekturą książek pani Anny, powoli chłonę ogrom wiedzy, starając się dokładnie wszystko zrozumieć. Każdy wieczór zamienia się w niesamowitą przygodę a ja z dziecięcą niemal radością chłonę wszystkie nowe informacje. Cieszy mnie możliwość rozwoju, samokształcenia. Zawsze lubiłam zdobywać nową wiedzę, 'dokarmiać' umysł.

W tradycyjnej medycynie chińskiej profilaktyka zdrowia polega przede wszystkim na utrzymaniu prawidłowego krążenia energii chi w kanałach akupunkturowych. Można tego dokonać albo poprzez zabiegi akupunktury albo znacznie prościej - spożywając odpowiednie posiłki przygotowane według reguł Pięciu Przemian.
 
Teoria Pięciu Przemian jest absolutnie fascynująca, to nie tylko zasady odnoszące się do pożywienia, teoria ta znajduje swoje potwierdzenie także w przyrodzie i jej zmianach, w ludzkiej anatomii a nawet w psychologii i emocjach (pani Ciesielska powoli pisze czwartą książkę poświęconą emocjom według Pięciu Przemian właśnie). 

W swojej pierwszej książce Anna Ciesielska w bardzo przejrzysty sposób wyjaśnia czytelnikowi zasady działania Pięciu Elementów oraz opisuje czynniki wpływające na równowagę energii jin-jang w organiźmie ludzkim. Wyjaśnia funkcje głównych narządów według filozofii taoistycznej, powiązania między nimi oraz wpływ natury (energii) pożywienia na ich funkcjonowanie.

Po wprowadzeniu czytelnika w zasady działania Pięciu Przemian autorka przechodzi do opisu najczęstszych chorób i dolegliwości w odniesieniu do zaburzeń przepływu energii oraz do charakterystyki poszczególnych produktów spożywczych i ich natury. Na koniec autorka serwuje nam sporo przepisów kulinarnych na potrawy przygotowane zgodnie z zasadą Pięciu Przemian a więc zrównoważone energetycznie.

Bardzo zdziwiły mnie opinie innych recenzentów, jakoby była to pozycja skomplikowana i trudna do zrozumienia. Oczywiście wiele zależy tu od oczytania danej osoby, od wiedzy jaką posiada w danym temacie, jednak ja nadal obstaję przy tym, że książka napisana jest prosto i przejrzyście, co nie znaczy, że nie wymaga odrobiny umysłowego zaangażowania od czytelnika.

Dla mnie była to bardzo odświeżająca umysł lektura, zwłaszcza że stoi w opozycji do popularnych i zalecanych w dzisiejszych czasach diet i zupełnie inaczej podchodzi do profilaktyki zdrowia. Niektóre zalecenia pani Ciesielskiej mogą budzić zdziwienie a nawet kontrowersje, zawsze idzie jednak za nimi logiczna argumentacja i powoływanie się na oddziaływanie klimatu, w którym żyjemy. Część zasad charakterystycznych dla odżywiania według Pięciu Przemian stosuję właściwie od zawsze, tak jakby mój organizm sam dawał mi znaki, co jest dla niego korzystne a co nie.

"Filozofia zdrowia" całkowicie skradła mi serce i duszę, z całą pewnością znajdzie się w pierwszej piątce najlepszych lektur tego roku. Polecam bardzo!

Moja ocena: 6/6

autor: Anna Ciesielska
tytuł: Filozofia zdrowia
wydawnictwo: ANNA
liczba stron: 248
Susan Minot - Wieczór

Susan Minot - Wieczór


No cóż... długo się zabierałam za tę recenzję, bo szczerze powiedziawszy nie bardzo wiem, co mam o tej książce myśleć a co za tym idzie - co o niej napisać. Odstała swoje na półce (a raczej odleżała na wielkim stosie na podłodze) i kiedy wreszcie doczekała się moich zachłannie sięgających po nią dłoni, po przeczytaniu kilkunastu stron okazało się, że nadal będzie leżeć na stosie, tym razem jednak przy łóżku, wśród książek, które aktualnie podczytuję. Dlaczego? Bo czytając ją albo ziewałam z nudów albo irytowałam się z powodu głupiutkiej bohaterki.

Nie ukrywam, że czytałam recenzje tej powieści na innych blogach a także wypowiedzi na jej temat na forum - w 99% są jak najbardziej pozytywne. Byłam więc nieco zaskoczona i rozczarowana dostając do rąk nie to, czego się spodziewałam.

Jest to powieść ukazująca ostatnie dni życia chorej na raka Ann Lord, która ze spokojem czekając na śmierć wspomina swą największą miłość z lat młodości. Będąc dwudziestoparoletnią dziewczyną poznała na ślubie swojej przyjaciółki tajemniczego Harrisa Ardena, w którym natychmiast, nieomal ślepo jak nastolatka, się zakochała. Ich romans trwał zaledwie kilka dni i skończył się wraz z odjazdem gości weselnych, ale w pamięci Ann już na zawsze pozostały wspólnie spędzone wtedy chwile.

Opis fabuły wydaje się być ciekawy (szczególnie jeśli ktoś ma ochotę na powieść o niekoniecznie szczęśliwej miłości - a ja taką ochotę miałam). W czym więc tkwi problem? Ano w głównej mierze w tym, że wielbiony kochanek wcale na tę miłość i uwielbienie nie zasługiwał. Do szału doprowadzały mnie opisy wpatrzonej w Harrisa jak w obrazek Ann, która ślepa i głucha na wszystko jak po raz pierwszy zakochana nastolatka wzdychała do swego półboga, patrzącego na zakochaną w nim dziewczynę przez pryzmat swych popędów seksualnych i najzwyczajniej w świecie wykorzystującego sytuację. Arden doskonale zdawał sobie sprawę z wrażenia, jakie robi na kobietach a skoro znalazła się chętna na igraszki we dwoje, to czemu nie skorzystać z okazji? Ani przez moment nie wierzyłam w zapewnienia Harrisa o miłości do Ann i dziwiłam się, że ona - mająca już przecież kilka związków za sobą - dała się tak zaślepić.

Ale nie tylko kwestia naiwności głównej bohaterki przeszkadzała mi w czerpaniu przyjemności z lektury. Jest w niej zbyt dużo bohaterów, którzy pałętają się gdzieś między rozdziałami ale z ich obecności (poza zamieszaniem w głowie czytelnika) nic nie wynika. Mylili mi się goście weselni oraz (dorosłe już) dzieci chorej Ann, które zjechały do domu matki, by czuwać przy niej w ostatnich chwilach jej życia. Nic nie zapamiętałam z ich rozmów, poza ogólnym wrażeniem, że nie wiedzą w jaki sposób traktować matkę majaczącą w chorobie. Goście weselni przebiegają mi przed oczami jak kolorowe kukiełki na karuzeli, tworzą jedną barwną całość, nie pamiętam ani ich imion ani sytuacji związanych z poszczególnymi osobami.

Mocno irytowała mnie też pewna maniera pani Minot w sposobie narracji. Uwielbiam książki, w których mamy do czynienia z dwoma płaszczyznami czasowymi - ale lubię kiedy one bezboleśnie się przeplatają, kiedy czytelnik niekiedy sam musi się domyślić, czy akcja w danym momencie dzieje się w teraźniejszości czy np. w przeszłości. Tutaj autorka dosłownie za każdym razem, kiedy zmienia perspektywę czasową, nachalnie informuje o tym czytelnika już w pierwszym zdaniu, dodając, że to powiedziała Ann Grant (czyli młoda, niezamężna Ann) a to Ann Lord (czyli schorowana i czekająca na śmierć, 65-letnia Ann). Nie lubię kiedy czytelnik traktowany jest jak idiota, który nie potrafi się sam domyślić w jakiej płaszczyźnie czasowej się właśnie znajduje, tym bardziej że w "Wieczorze" każda taka zmiana rozpoczyna się nowym akapitem.

A jednak mimo wszystko - ku własnemu zaskoczeniu - miło tę powieść wspominam. Bo oczywiście ma ona też swoje plusy. Podobały mi się zmiany nastroju wywołane odmienną narracją przy zmianach płaszczyzn czasowych; szczególnie mam tu na myśli półsenne, jakby impresjonistyczne opisy postrzegania rzeczywistości przez umierającą Ann, dla której np. biała pościel układa się w żagle łodzi lub spienione fale, wywołując wspomnienia z przeszłości. Nie ukrywam, że i osadzenie akcji z przeszłości w połowie lat 50-tych miało dla mnie, miłośniczki tamtej epoki, dużo uroku i czaru. A i po początkowych trudnościach z lekturą, drugą połowę książki przeczytałam już z większą przyjemnością a co za tym idzie - także znacznie szybciej.

Widziałam także film na podstawie powieści - oceniam go jako średni. W kilku kwestiach sporo różni się od książki, którą jednak uważam za bardziej interesującą.

Nie mogłam się zdecydować, jaką ocenę mam wystawić powieści Susan Minot. Ta czwórka jest ciut zawyżona, ale 3,5 z kolei wydało mi się oceną zbyt niską, więc niech będzie 4 :)

Moja ocena: 4/6

autor: Susan Minot
tytuł: Wieczór
tytuł oryginału: Evening
tłumaczenie: Ewa Świerżewska
wydawnictwo: Świat Ksiązki 
liczba stron: 272


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2009-2017 Zacisze Literackie , Blogger