Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozwój duchowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozwój duchowy. Pokaż wszystkie posty
Agnieszka Krzyżanowska - Żyj po swojemu. Jak zwolnić w szybkim świecie

Agnieszka Krzyżanowska - Żyj po swojemu. Jak zwolnić w szybkim świecie


Przeczytałam w miniony weekend cudowną książkę Agnieszki Krzyżanowskiej, autorki bloga Agnes on the cloud (który równie kocham!). Chłonęłam treść całą sobą, niemal na jednym wdechu. I nie mogłam przestać się dziwić, że oto spotkałam człowieka, który myśli i czuje dokładnie jak ja. Nieustannie miałam wrażenie, że czytam własne myśli przelane na papier.

"Żyj po swojemu" jest dla mnie pozycją szczególną. Napisaną prosto, pięknie, z serca. Nie ma tu zadęcia, moralizatorstwa, stawiania się na wyższej pozycji. Jest przyglądanie się światu i sobie ale nie z perspektywy osoby pędzącej przez życie, zestresowanej, nie mającej na nic czasu. Autorka stoi spokojnie w miejscu, obserwuje z boku gnający przed siebie świat i uświadamia nam, jak bardzo nasze poglądy, marzenia i wartości wcale nie są nasze. To książka otwierająca oczy na wszechobecny marketing i tak zwaną "kulturę", która ograbia nas z myślenia i poczucia szczęścia.Współczesnemu człowiekowi brakuje przede wszystkim umiejętności krytycznego myślenia i poddawania w wątpliwość rzeczy, które go otaczają a raczej które są mu umiejętnie i celowo podtykane pod nos.




Miałabym ochotę kupić kilkanaście egzemplarzy i obdarowywać nimi rodzinę i znajomych.
Przeczytajcie proszę tę książkę! To powinna być obowiązkowa lektura dla każdego współczesnego człowieka!

Moja ocena 6/6

autor: Agnieszka Krzyżanowska
tytuł: Żyj po swojemu. Jak zwolnić w szybkim świecie
wydawca: Pascal
liczba stron: 239


Dominika Dworak - Wracając do siebie

Dominika Dworak - Wracając do siebie


Po książkę Dominiki Dworak sięgnęłam w ramach mojego osobistego wyzwania na ten rok (w styczniu kategoria: list do ciebie, więcej o tym wyzwaniu tutaj: klik). Sporo sobie obiecywałam po tej książce ale ostatecznie jestem niestety rozczarowana. Ale żeby było jasne - to nie jest zupełnie zła książka. Uważam, że to o czym pisze pani Dworak ma bardzo dużą wartość ale książka musi trafić na odpowiedniego czytelnika. A ja nim niestety nie jestem......

Ale po kolei. Zastanówmy się, co tu nie zagrało...

Po pierwsze: język. 
Jako czytelnik jestem BARDZO podatna na słowa. Moi mistrzowie jeśli chodzi o rozwój osobisty to Agnieszka Maciąg i Mateusz Grzesiak. Oboje piszą tak, że ja czuję się zainspirowana, pobudzona do działania. I nieważne czy ten piękny język, ta umiejętność ubrania myśli w odpowiednie słowa wynika z prawdziwego talentu i potrzeby serca (Maciąg) czy jest raczej efektem wyuczonych trików psychologicznych (Grzesiak), na mnie to DZIAŁA. Tymczasem tekst napisany przez Dominikę Dworak przypomina raczej pisaninę nastolatki (te wszystkie ćwierkające ptaszki, pachnące kwiatki, pyszne kawki na tarasie itp) piszącej bloga pod wpływem przeczytanych wcześniej książek rozwojowych czy artykułów w gazetach. Nie ma tu nic odkrywczego (przynajmniej dla mnie ale ja mam już za sobą kilkaset tekstów o podobnej tematyce), o wszystkim czytałam już milion razy w Sensie czy Zwierciadle. I gdyby te teksty pozostały blogowymi notkami, nie miałabym się do czego przyczepić. W końcu na książkę trafiłam po przeczytaniu właśnie bloga autorki! Zresztą, sami na niego zajrzyjcie (klik), jest naprawdę spoko!

Ale wracając do moich wątpliwości...
Autorka nie została obdarzona umiejętnością pięknego wysławiania się. Ja to rozumiem doskonale, bo sama nie należę do osób elokwentnych. W szkole czy na studiach nigdy nie potrafiłam lać wody, opowiadać niestworzone rzeczy i pisać wypracowania na 10 stron. Mówiłam/pisałam krótko, zwięźle i na temat. Więc nawet jakbym wpadła na genialny pomysł na fabułę książki, to i tak nigdy jej nie napiszę, bo ubieranie myśli w słowa nie przychodzi mi super łatwo. A co się stanie jak mamy słaby  (językowo) tekst i dosyć krótki?

Pojawia się drugi problem czyli: czcionka/fonty/układ treści na stronie. Jak już ustaliliśmy, autorka nie potrafi lać wody, nie owija niczego w bawełnę, mówi krótko i na temat. To samo w sobie nie jest złe ale w przypadku tekstu będącego książką sprawia, że poszczególne rozdziały są bardzo krótkie. A co można zrobić aby je nieco wydłużyć? Użyć różnych wielkości czcionki, rozbić wypowiedź na pojedyncze zdania pisane nie jednym ciągiem a jedno pod drugim z dużą interlinią. I w ten sposób mamy 156 stron, które zebrane do kupy i ściśnięte dały by może jakieś 50-60 stron tekstu...

Jest dla mnie jasne, czemu autorka zdecydowała się wydać książkę własnym sumptem - spójrzmy prawdzie w oczy: jest zbyt słaba (zwłaszcza językowo) aby mogło się nią zainteresować poważne wydawnictwo.

Dla kogo więc jest ta książka? Myślę, że dla czytelników, którzy na co dzień nie mają do czynienia z psychologią czy rozwojem duchowym, ludzi chcących zmienić coś w swoim życiu, którzy żyją na co dzień raczej bezrefleksyjnie, automatycznie powtarzając wiele czynności. Ludzi pragnących przemiany i niekoniecznie szukających metaforycznego, bogatego języka. Dopiero początkujących w temacie rozwoju osobistego. To, co ma do powiedzenia Dworak absolutnie nie jest złe,  ma wartość, jest ważne. Ale uważam, że na książkę jest absolutnie za wcześnie. Jest jak zielony, niedojrzały, kwaśny owoc. Gdyby te teksty pozostały blogowymi notkami, nie czepiałabym się tak bardzo. Od KSIĄŻKI wymagam jednak znacznie więcej.

Do kielicha goryczy dodam jednak łyżkę cukru. Znalazłam kilkanaście bardzo ładnych i inspirujących zdań, które zaznaczyłam sobie w książce, piękne są zdjęcia i okładka. Najbardziej podobał mi się rozdział o wierze w siebie oraz diagram na końcu książki, który jest arcyciekawym ćwiczeniem i zachętą do przyjrzenia się sobie bliżej. Zazwyczaj omijam takie "ćwiczenia" szerokim łukiem, nie wzbudzają one mojego zainteresowania, jednak ten diagram to moim zdaniem strzał w dziesiątkę.

Moja ocena: 2/5

P.S. Otrzymałam informacje, że drugi nakład książki pozbawiony jest zdjęć, dużych przerw między linijkami tekstu i dużych czcionek, gdyż pani Dominice też nie do końca one odpowiadały a w pierwszym nakładzie pojawiły się za sprawą namów drukarni i braku doświadczenia autorki. Wierzę i trzymam kciuki za dalszy rozwój!


Simran Singh - Conversations with the Universe / Rozmowy z Wszechświatem

Simran Singh - Conversations with the Universe / Rozmowy z Wszechświatem


Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się budzić w nocy zawsze o tej samej godzinie, dostrzegać na mieście ciągle ten sam billboard albo zupełnie niespodziewanie odnaleźć jakiś ważny dla ciebie przedmiot z przeszłości? Czy zastanawiałeś się kiedyś nad sensem zdarzeń, nad znaczeniem symboli, zbiegów okoliczności czy snów, które pojawiają się w twoim życiu?

Wszechświat jest z tobą w nieustannym dialogu. Cały czas komunikuje się z tobą poprzez odwołanie się do zmysłów wzroku, słuchu, węchu. Stawia na twojej drodze liczby, zwierzęta, banery reklamowe, usterki w domu czy w samochodzie, konkretne zapachy czy dźwięki chcąc ci w ten sposób coś przekazać. Jest jak cichy przewodnik, doradca, który wciąż do ciebie mówi. Czy zechcesz go wysłuchać?

Książka napisana przez Simran Singh jest swego rodzaju przewodnikiem po symbolice języka, którym przemawia do nas Wszechświat. Na początku odpowiada na pytania, czy cokolwiek w życiu pojawia się przypadkiem, jak rozpoznać momenty zwrotne w życiu oraz dlaczego przydarza nam się to, co się przydarza i jak rozpoznać dary z każdej nawet najtrudniejszej sytuacji. Potem Singh przechodzi do omawiania poszczególnych elementów języka Wszechświata i tłumaczenia ich symboliki: od powtarzających się w naszym życiu liczb czy nazw, przez pory roku, zwierzęta, sny czy dopadające nas dolegliwości zdrowotne a nawet usterki w samochodzie czy mieszkaniu!

Okazuje się, że nic nie dzieje się przypadkiem, trzeba tylko chcieć zobaczyć i usłyszeć pojawiające się znaki. Autorka zachęca do obserwowania świata dookoła, do podejmowania prób zrozumienia jego sposobu komunikacji a przede wszystkim do zaufania jego symbolice i zrozumienia, że człowiek jest częścią Wszechświata, jest z nim Jednością, więc wszystko co pojawia się na naszej drodze życia, ma nam tylko pomóc w lepszym zrozumieniu sensu naszego jestestwa.

Czytałam książkę w oryginale i powiem szczerze, że o ile tematyka sama w sobie jest naprawdę ciekawa, to nie do końca przekonała mnie forma przekazu. Język, jakim posługuje się Simran Singh nie jest wprawdzie zbyt skomplikowany ale cechuje go bardzo duża ilość powtórzeń, mówienie w kółko o tym samym tylko w nieco innym ujęciu i spore dłużyzny. Wszystko to sprawiało, że czytanie ciągnęło się w nieskończoność a niektóre fragmenty wręcz omiatałam tylko wzrokiem, zirytowana bezcelowym 'laniem wody'. Uważam, że bez uszczerbku na treści można by skrócić tę książkę co najmniej o 1/3.

Mimo wszystko polecam tę pozycję osobom zainteresowanym rozwojem duchowym i ezoteryką, może ona być wstępem do wspaniałej przygody z życiem.
Po polsku książka ukazała się nakładem wydawnictwa Biały Wiatr.

Moja ocena: 3,5/6

autor: Simran Singh 
tytuł: Conversations with the Universe. How the world speaks to us.
wydawnictwo: Select Books 
liczba stron: 216 








autor: Simran Singh 
tytuł: Rozmowy z Wszechświatem 
tłumaczenie: Monika Kowalska
wydawnictwo: Biały Wiatr 
liczba stron: 304 
Ks. Jan Kaczkowski - Samarytanin, kapelusznice i kot (audiobook)

Ks. Jan Kaczkowski - Samarytanin, kapelusznice i kot (audiobook)


Którejś wrześniowej niedzieli włączyłam sobie taki oto audiobook, który miał mi umilić prasowanie 😉

Jestem osobą niewierzącą i dosyć agresywnie nastawioną wobec instytucji kościoła katolickiego, co nie oznacza jednak, że odrzucam poglądy wszystkich księży. Na palcach jednej ręki mogę policzyć duchownych, których słowa chętnie czytam/słucham a jednym z nich jest zmarły w zeszłym roku ksiądz Jan Kaczkowski.

Cenię go sobie za humor, pogodę ducha, niektóre poglądy stojące w opozycji do nauk kościoła katolickiego oraz brak chęci do moralizatorskiego grzmienia z ambony. Ksiądz Kaczkowski był bardzo ludzki, otwarty na życie i ludzi a przede wszystkim jawił mi się jako człowiek potrafiący rozmawiać na wszelkie tematy bez konieczności obrażania innych czy narzucania swoich poglądów i nawet jeśli z czymś się nie zgadzałam, doceniałam fakt, że Kaczkowski potrafił spokojnie i logicznie wytłumaczyć, czemu uważa tak a nie inaczej.

"Samarytanin, kapelusznice i kot" to zapis rozmowy skupiającej się wokół tematu pomagania. Historia samarytanina oraz postać Jezusa stanowią oczywiście punkt wyjścia do rozważań, jak skutecznie pomagać innym ale nagranie zawiera też sporo wątków pobocznych i trafnych obserwacji z życia wziętych podanych w charakterystyczny dla Kaczkowskiego ironiczny sposób.
Miło było posłuchać, choć tematyka niekoniecznie moja.

Moja ocena: 3/6

autor: ks. Jan Kaczkowski 
tytuł: Samarytanin, kapelusznice i kot
wydawnictwo: RTCK
czas trwania: 1h47min
 

Gangaji - Diament w twojej kieszeni

Gangaji - Diament w twojej kieszeni


Może w ogóle nie powinnam pisać tej recenzji, skoro rzecz dotyczy ebooka niewiadomego pochodzenia i tak właściwie sama sobie jestem winna, że zamiast kupić normalną, papierową wersję wolałam najpierw zapoznać się z tekstem elektronicznym wyłowionym z czeluści internetu. Z drugiej strony nie wiem, czy wersja papierowa sygnowana przez jedno z moich najukochańszych wydawnictw - Biały Wiatr - nie jest powieleniem tego translatorskiego horroru i czy czasem nie zaoszczędziłam tych trzydziestu paru złotych...

Zacznijmy pokrótce od opisu, o czym tak właściwie jest przeczytana przeze mnie książka. Otóż Gangaji to pseudonim duchowej przewodniczki, która przekazuje światu nauki, które sama otrzymała od swojego hinduskiego mistrza Papaji. Zachęca ona do świadomej samorealizacji, do zatrzymania się i przyjrzenia się swojemu życiu, do odrzucenia na chwilę wszystkiego co zewnętrze, skupienia się na własnym wnętrzu i odkrycia diamentu, który wszyscy w sobie nosimy. Zapewne jest to bardzo ciekawa książka, zmuszająca do myślenia i zapraszająca do wprowadzania zmian w życiu, niestety mnie nie było dane się o tym przekonać z winy tłumacza, który przekształcił tę pozycję w coś literacko kompletnie niestrawnego.

Ebook, który przeczytałam sygnowany jest przez nieznane mi wydawnictwo Samadi (strona www nie istnieje), tłumaczem jest pan Jakub Filipek a redaktorem, grafikiem i korektorem niejaki pan Michał Filipek. Zbieżność nazwisk jak mniemam nie jest przypadkowa, pewnie rodzinny biznes. W dzisiejszych czasach każdy może napisać książkę, każdy może ją też przetłumaczyć i 'wydać' w internecie. Niestety. Niestety, bo potem trafiają do sieci takie 'perełki' jak ta, którą Wam dzisiaj przedstawiam... A moje obawy co do nakładu wydawnictwa Biały Wiatr wiążą się z tym, że nazwisko pana Jakuba Filipka dalej widnieje w wykazie tłumaczy - wprawdzie pojawia się tam jeszcze pan Dariusz Wróblewski, który być może wystąpił jako ten, który opierał się na tłumaczeniu pana Filipka, wygładził je i dopracował ale dopóki nie będę miała w rękach egzemplarza z wydawnictwa Biały Wiatr, to się wypowiadać nie będę.

Otóż dzisiaj nie będę koncentrować się na treści książki a na jej przekładzie. Jak to się stało, że tłumaczenia podjęła się osoba, która o tym fachu nie ma zielonego pojęcia?! Wiecie, tu nie chodzi o to, że kilka zdań zostało koślawo przetłumaczone czy że przekład jest nieco sztywny, co utrudnia płynne czytanie.

Tego w ogóle nie da się czytać!

W trakcie lektury wielokrotnie zastanawiałam się, czy nie porzucić polskiego przekładu na rzecz angielskiego oryginału, bo serce mi krwawiło i mózg uszami wypływał w kontakcie z językowym inwalidztwem tłumacza. Nie wiem, jak inaczej scharakteryzować translatorskie umiejętności pana Jakuba Filipka niż jako poważne językowe upośledzenie.

Ale przejdźmy do rzeczy - o co tak naprawdę mam pretensje. Cytatów nie będzie, bo musiałabym tu przytoczyć jakieś 99% książki...

1. Tłumacz nie ma bladego pojęcia o tematyce książki, którą przekłada. Nie 'czuje' tematyki związanej z rozwojem duchowym, nie rozumie sensu zdań, które tłumaczy.

2. Tłumaczenie odbywa się na zasadzie 1:1, zostaje zachowana budowa oraz tryb zdania oryginalnego, co daje kuriozalne efekty w języku polskim. Zamiast tłumaczyć sens, daną myśl, tłumacz przekłada słowo w słowo nie zadając sobie trudu stworzenia spójnej wypowiedzi. Często zastanawiałam się jak wyglądałby ten przekład, gdyby językiem wyjściowym był niemiecki, gdzie w zdaniach podrzędnie złożonych czasownik często ląduje na samym końcu zdania. W polskiej konstrukcji zdaniowej też znalazłby się na końcu?

3. Rażące błędy merytoryczne wynikające ze zjawiska tzw. false friends czyli wyrazów które brzmią bardzo podobnie w dwóch językach ale mają różne znaczenie. W przypadku "Diamentu..." autor przekładu notorycznie tłumaczył słowo 'realize' (zdawać sobie sprawę, uświadamiać sobie coś) jako 'realizować'.

Wyszedł z tego translatorski potwór, który powinien być analizowany na warsztatach czy studiach podyplomowych dla tłumaczy jako przykład, jak NIE NALEŻY tłumaczyć.

Tym razem pominę ocenę książki, bo dawanie jej jedną gwiazdkę za nieumiejętne tłumaczenie byłoby po prostu niesprawiedliwe.

autor: Gangaji
tytuł: Diament w Twojej kieszeni
tytuł oryginału: The diamond in your pocket
tłumaczenie: Jakub Filipek
wydawnictwo: Samadi
liczba stron: 202
Richard Rohr - Stille und Mitgefühl. Gott und den Menschen finden (Milczące współ-czucie. Odnajdywanie Boga w kontemplacji)

Richard Rohr - Stille und Mitgefühl. Gott und den Menschen finden (Milczące współ-czucie. Odnajdywanie Boga w kontemplacji)




W Polsce książka ta ukazała się w wyd. Charaktery pod tytułem "Milczące współ-czucie. Odnajdywanie Boga w kontemplacji", ja przeczytałam wersję niemieckojęzyczną. Książka nie do końca okazała się być tym, czego się spodziewałam po znalezionych wcześniej wyrywkowych cytatach i fragmentach. Oczekiwałam treści skupionej na ciszy, uważności, kontemplacji w codziennym życiu ale bez nadmiernego fokusowania na kościół i wiarę katolicką. Tymczasem Rohr bardzo dużo mówi o duchowej stronie chrześcijaństwa, wskazuje na wypaczenie tego aspektu przez instytucję kościoła, zwraca uwagę na pierwotną formę tej religii i nauk Jezusa. 
Mimo iż jestem osobą niewierzącą książka wydała mi się mimo wszystko ciekawa, podobała mi się krytyczna postawa ojca Rohra wobec kościoła katolickiego, wytykanie błędów i wypaczeń jakich dopuszczano się przez stulecia wobec wiary chrześcijańskiej (zwłaszcza odłamu katolickiego). O wielu tego typu działaniach wiedziałam wcześniej ale udało mi się też wzbogacić wiedzę o kilka nieznanych mi wcześniej faktów. 
Książeczka jest krótka ale ciekawa, polecam ją Waszej uwadze jeśli interesuje Was poruszona w niej tematyka.  

Moja ocena: 4/6

autor: Richard Rohr
tytuł: Stille und Mitgefühl. Gott und den Menschen finden
tytuł oryginału: Silent compassion. Finding God in contempation
tłumaczenie: Ulrike Strerath-Bolz
wydawnictwo: Verlag Herder
liczba stron: 128
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2009-2017 Zacisze Literackie , Blogger