Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kisiel. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kisiel. Pokaż wszystkie posty
Marta Kisiel - Oczy uroczne (audiobook)

Marta Kisiel - Oczy uroczne (audiobook)


Kiedy w 2018r przeczytałam opowiadanie "Szaławiła" miałam bardzo mieszane uczucia. Nie polubiłam bohaterów. Oda i Roch wydali mi się niezbyt interesujący a czort Bazyl zamiast śmieszyć, irytował.

Odgrażałam się jednak, że po powieść-kontynuację sięgnę i oto jestem już po lekturze. Jak było? Wbrew delikatnym obawom: szał(awił)owo 😉  

To ta sama Marta Kisiel, którą poznałam dzięki "Dożywociu". Humor w tej książce jest obłędny i dobrze radzę nie czytać jej podczas jedzenia - grozi udławieniem ze śmiechu (wiem, co mówię!).

O ile Oda i Roch nadal nie wzbudzają we mnie cieplejszych uczuć, o tyle druga para bohaterów czyli czort Bazyl i jego niańka Michałko to duet absolutnie idealny i gdybym robiła na koniec roku jakieś zestawienia najlepszych scen/bohaterów/motywów literackich, nie mieliby żadnej konkurencji w kategorii "Para roku" 😉 Bazyl jest przekomiczny z tą swoją torebeczką przewieszoną przez ramię i "czortowską" wersją polszczyzny (te wszystkie dż, cz, sz) a Michałko pełni w powieści tę samą rolę co Panicz w "Dożywociu" czyli wystarczy że tylko pojawi się na horyzoncie a mi się gęba śmieje od ucha do ucha. A w scenie, w której Bazyl konwersując z Michałkiem stwierdza, że ten jest jego "przyczupasem" tak ryknęłam śmiechem, że  o mało nie udławiłam się przełykanym w tym samym momencie makaronem. Dobrze radzę - nie jedzcie nic podczas czytania 😉

Bardzo podoba mi się w tej powieści motyw wierzeń pogańskich związanych z przesileniem zimowym. To wokół nich osnuta jest fabuła. I całym sercem doceniam i przyklaskuję pomysłowi Ałtorki na przedstawienie różnych dziwnych stworków/dożywotników jako bandy rozrabiających dzieciaków aniżeli potworów, których należy się bać. Sama chętnie bym kilku przygarnęła 😁

Na koniec chciałabym koniecznie pochwalić lektorkę czyli Annę Kutkowską. "Oczy uroczne" w jej interpretacji może nie zachwyciły mnie jak Aleksandra Szwed czytająca "Dożywocie" ale słuchało mi się jej bardzo przyjemnie. Zwłaszcza sceny z "polszczyżną" Bazyla!

Polecam, polecam, polecam!

Moja ocena: 5/6

autor: Marta Kisiel
tytuł: Oczy uroczne 
czyta: Anna Kutkowska

czas trwania: 8h 49min
 







autor: Marta Kisiel  
tytuł: Oczy uroczne
wydawnictwo: Uroboros 
liczba stron: 320
Marta Kisiel - Szaławiła

Marta Kisiel - Szaławiła


Nie porwało mnie to opowiadanie. Nie byłam nawet w stanie przeczytać go za jednym posiedzeniem.

Główna bohaterka Oda nie wzbudziła mojej dzikiej sympatii a czytanie o tym, jak na ruinach spalonej Lichotki buduje swój nowy dom wywołało we mnie mieszane uczucia... Ja po prostu jestem tzw. die-hard-fanem Konrada Romańczuka i bandy jego podopiecznych, stąd tworzenie czegokolwiek na zgliszczach scenerii Dożywocia jest dla mnie po prostu świętokradztwem. 😉

Z dużą dozą ostrożności patrzę na nowych bohaterów, zwłaszcza na Bazyla, który zamiast bycia śmiesznym jest według mnie po prostu głupiutki...

Nagroda Zajdla dla "Szaławiły"? Nie czytałam innych nominowanych utworów, na temat samej nagrody też wiem niewiele ale przyznanie jest temu opowiadaniu to chyba jednak jakieś nieporozumienie...

Jeśli będzie kontynuacja (a ponoć będzie) w postaci powieści, to oczywiście na pewno przeczytam. Ale na razie nie przebieram nóżkami z niecierpliwości...

Moja ocena: 3/6

autor: Marta Kisiel
tytuł: Szaławiła

wydawca: Uroboros
liczba stron: 53




Marta Kisiel - Dożywocie

Marta Kisiel - Dożywocie


Od kilku lat jest już niejako tradycją, że ostatnia przeczytana przeze mnie w danym roku książka staje się tą NAJ i wygrywa w moim osobistym plebiscycie na Książkę Roku. Nie inaczej będzie i tym razem, bo debiutancka powieść Marty Kisiel okazała się być absolutnie bezkonkurencyjna a dodam, że miałam w tym roku przyjemność czytać naprawdę sporo bardzo dobrych książek!

Kiedy wiecznie zabiegany pisarz Konrad Romańczuk otrzymuje w spadku dom razem z zamieszkującymi go dożywotnikami zupełnie nie zdaje sobie sprawy, jakie pociągnie to konsekwencje. Wyobraża sobie miły domek w leśnej głuszy wraz z kilkoma nieszkodliwymi lokatorami, miejsce ciche, spokojne, gdzie wreszcie będzie mógł odpocząć od zgiełku miasta i skupić się na pisaniu. Na miejscu okazuje się, że Lichotka jest obskurnym i zapuszczonym domem z kiczowatą gotycką wieżyczką a lokatorzy to postaci dosyć… osobliwe. Jest karłowaty anioł Licho z włosami z celofanu i uczuleniem na pierze (także to we własnych skrzydłach), jest panicz Szczęsny – rozmiłowany w robótkach ręcznych i poezji upiór widmo po dwóch próbach samobójczych, typowy przedstawiciel idealnego bohatera okresu romantyzmu, dalej mamy Krakersa czyli urzędującego w kuchni pradawnego morskiego potwora Cthulhu, kotkę Zmorę i cztery Utopce rozrabiające w łazience. Istny dom wariatów! Tylko czy wiecznie znerwicowany Konrad da radę wytrzymać z nimi pod wspólnym dachem?

Nie wiem właściwie, co skłoniło mnie do sięgnięcia po tę wydaną po raz pierwszy 7 lat temu powieść. Na wielu blogach przewijało się nazwisko Ałtorki (zwanej tak przez swoich fanów), kilka tytułów z jej dorobku miałam oczywiście zanotowane w kajecie ale jakoś nigdy wcześniej nie było okazji, by któryś z nich zdobyć. Ale widać nadszedł w końcu ten moment i bardzo się cieszę, że mieszkańcy Lichotki trafili pod mój dach. Wysłuchałam audiobooka w (genialnej!!! ale o tym późnej) interpretacji Aleksandry Szwed.

Najtrudniej jest pisać o tym, co najbardziej zachwyca, więc nie wiem nawet od czego mam zacząć moje peany. Spróbujmy może najpierw pochylić się nad językiem. Marta Kisiel jest absolutną mistrzynią słownej żonglerki i ciętego dowcipu. Polonistyczne wykształcenie z całą pewnością było pomocne przy konstruowaniu stylu wypowiedzi niektórych bohaterów - mam tu na myśli przede wszystkim Szczęsnego, którego wywody brzmią jak żywcem wyjęte z romantycznych utworów martyrologicznych. Poza tym jest to powieść tak cudownie intertekstualna, że co i rusz kwiczałam z radości wyłapując kolejne tropy ze świata literatury i filmu.
Cała powieść skrzy się dowcipem (występuje komizm zarówno słowny jak i sytuacyjny) i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to jedna z najkomiczniejszych książek, jakie przeczytałam w życiu. Humor Ałtorki jest mi szalenie bliski, jest to dokładnie ten rodzaj żartu, który lubię. A komicznych scen tu nie brakuje, podczas słuchania audiobooka niemal cały czas miałam przyklejonego na twarzy banana a co kilka minut do oczu tryskały łzy ze śmiechu.

Historię mieszkańców Lichotki poznałam poprzez audiobooka w arcygenialnej interpretacji Aleksandry Szwed. Myślę, że w ogromnej mierze przyczyniła się ona do mojego zakochania w tej książce. Jeśli czytacie tego bloga od dawna, z pewnością wiecie, że nie przepadam za słuchaniem książek czytanych przez kobiety, z jakiegoś powodu preferuję męskie głosy. I przyznaję, że na początku ciężko było mi oswoić się z głosem pani Aleksandry, wybijał mnie z rytmu, nie pozwalał skupić się na słuchanej treści. Jednak już po kilku minutach na tyle przyzwyczaiłam się do stylu wypowiedzi i modulacji głosu, że już kompletnie nie potrafię wyobrazić sobie bohaterów mówiących inaczej niż w sposób zaproponowany przez młodą aktorkę.

ilustracje z najnowszego wydania

Moim absolutnym ulubieńcem jest panicz Szczęsny, z wielką niecierpliwością czekałam na sceny z jego udziałem a jak już się pojawił, to w przeważającej liczbie wypadków łzy śmiechu ciekły mi niemal ciurkiem po policzkach. Bardzo polubiłam także zgraję wesołych Utopców i wielce żałuję, że poświęcono im tak mało miejsca, zwłaszcza że scena, w której pojawiają się po raz pierwszy jest jedną z moich ulubionych.

Zawsze dziwiły mnie wyznania czytelników, którzy deklarowali czytanie ulubionej książki (albo całego cyklu, najczęściej Harrego Pottera) co roku w tym samym czasie (np. w wakacje, w święta Bożego Narodzenia itp.). Nie potrafiłam zrozumieć, co może być takiego w książce, żeby chcieć wracać do niej co roku. Teraz już wiem. Dzięki Marcie Kisiel i Aleksandrze Szwed ja także będę chciała spotykać się z moimi ulubionymi bohaterami co kilkanaście miesięcy i ładować serce i duszę pozytywną energią.

Zresztą, całkiem niedawno dowiedziałam się, że nie tylko poczucie humoru mam wspólne z Ałtorką ale i datę urodzenia! Nie powinno więc dziwić, że czuję do twórczości Marty Kisiel tak silne przyciąganie!

Jakich czas temu czytałam (a właściwie słuchałam) „Śmierć pięknych saren” Oty Pavla, o której to jeden z recenzentów napisał kiedyś, że to najbardziej antydepresyjna książka świata. Ja od tej chwili też mam już swojego faworyta w tej kategorii - „Dożywocie” sprawiło mi taki ogrom czytelniczej euforii, że mogłabym kupić kilkadziesiąt egzemplarzy i rozdawać je rodzinie i znajomym jako najlepszy antydepresant, lek na wszelkie smutki i książkę, dzięki której aż chce się żyć.

MOJA KSIĄŻKA ROKU! ALLELUJA! 👼

Moja ocena: 6/6 

autor: Marta Kisiel
tytuł: Dożywocie 
czyta: Aleksandra Szwed

czas trwania: 11h 34min







autor: Marta Kisiel  
tytuł: Dożywocie  
wydawnictwo: Uroboros 
liczba stron: 416
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2009-2017 Zacisze Literackie , Blogger