Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1986. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1986. Pokaż wszystkie posty
Maryse Conde - Ja, Tituba czarownica z Salem

Maryse Conde - Ja, Tituba czarownica z Salem


Chodzą słuchy, że Maryse Conde jest kandydatką do tegorocznego Nobla. Nie dziwi mnie to i choć przeczytałam tylko jedną jej powieść, to wiem, jakiej wagi moralnej można się spodziewać po innych jej utworach.

"Ja, Tituba czarownica z Salem" opowiada historię czarnoskórej kobiety z Barbadosu, która przez swoje "magiczne" umiejętności potrafiła leczyć ludzi. Po przeprowadzce z rodziną swego pana do Salem w Stanach Zjednoczonych, zostaje oskarżona o czary.

I wcale nie chodzi tu o czary same w sobie ale o ludzki strach przed innym, obcym, o zwykłą ludzką podłość, zabobonność, łatwość w manipulowaniu innymi. Zwykłe ludzkie okrucieństwo i skłonność do pomówień sprawiła, że zginęło wiele niewinnych osób, które z "magią" nie miały nic wspólnego. Tituba oskarżana o konszachty z diabłem, odpowiada, że do tej pory nawet nie wiedziała, że taki ktoś istnieje. Ta powieść udowadnia jak niebezpieczny jest fanatyzm religijny (tutaj w wydaniu chrześcijańskim), jak bardzo głowy kościoła boją się utraty swych stanowisk.

Jedyna wada tej powieści to moim zdaniem zbyt rozbuchana chuć głównej bohaterki, ciągle jej się do chłopa chciało. Uważam, że można to było przedstawić nieco subtelniej.

Poza tym małym minusem to godna polecenia powieść, otwierająca oczy na to, co tak naprawdę stało się w Salem.

Moja ocena: 4/6

autor: Maryse Conde
tytuł: Ja, Tituba, czarownica z Salem

tytuł oryginału:
Moi, Tituba, Sorciere…Noire de Salem 
tłumaczenie: Krystyna Arustowicz
wydawca: W.A.B.
liczba stron: 282



Banana Yoshimoto - Kitchen/Moonlight Shadow

Banana Yoshimoto - Kitchen/Moonlight Shadow


W tym tygodniu skończyłam czytać dwa opowiadania Banany Yoshimoto i nie wiem, czy będę w stanie opisać słowami mój zachwyt prozą tej japońskiej pisarki. Skradła mi serce i duszę.

Imię Banana to pseudonim artystyczny, który powstał z uwielbienia tej japońskiej pisarki dla kwiatów bananowca. Swoje pierwsze opowiadanie Mahoko Yoshimoto stworzyła w wieku 22 lat, co jest dosyć zaskakującym faktem jak na tak dojrzale piękną i przejmująco smutną opowieść.

Tematyka „Kitchen” i „Moonlight Shadow” krąży wokół samotności, żałoby i prób radzenia sobie po stracie bliskich osób. Nie ma sensu opisywać fabuł, w opowiadaniach dzieje się niewiele, o wiele ważniejszy jest panujący w nich klimat i to, co wyłania się spomiędzy czytanych wersów. Yoshimoto tworzy niesamowity klimat, kojarzy mi się on z prozą Murakamiego. Sporo tu smutku i melancholii ale cierpienie bohaterów okraszone jest szczyptą magii zaklętej w zwykłej codzienności.

Króciutkie „Moonlight Shadow” zachwyciło mnie bardziej niż „Kitchen”, wydało się się bardziej magiczne i baśniowe (może przez tzw. fenomen Tanabaty – uwielbiam takie historie wplecione w fabułę książki! 😍💖)

Najbardziej zachwycił mnie język opowiadań - prosty a mimo to niesamowicie lekki i poetycki. Yoshimoto tworzy słowami bardzo plastyczne obrazy, które zachwycają swym pięknem i melancholią. Zaznaczę jednak, że czytałam książkę po niemiecku, więc nie wiem, czy polski przekład jest równie zachwycający.

Niemieckie wydanie zawiera na końcu bardzo ciekawy esej Giorgia Amitrano, dzięki któremu czytelnik może zapoznać się z genezą twórczości Yoshimoto oraz zrozumieć jej metodę artystycznego przekazu – co ukształtowało jej sposób pisania i w kontrze do czego stoi. Dzięki temu czytelnik jest w stanie lepiej zrozumieć przedstawiony przez autorkę model rodziny, partnerstwa czy rolę kobiety w japońskim społeczeństwie.

Banana Yoshimoto to moje wielkie odkrycie literackie tego roku, z całą pewnością zapoznam się z całą jej twórczością.

Moja ocena: 6/6 

autor: Banana Yoshimoto
tytuł: Kitchen/Moonlight Shadow
tłumaczenie: Wolfgang E. Schlecht
wydawnictwo: Diogenes
liczba stron: 208 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2009-2017 Zacisze Literackie , Blogger