Lucy Maud Montgomery - Kilmeny ze starego sadu

Lucy Maud Montgomery - Kilmeny ze starego sadu


Powrót po niemal dwudziestu latach do jednej z ulubionych (w moich nastoletnich latach) powieści kanadyjskiej pisarki.

Trochę się bałam. W wieku 15 lat ma się zupełnie inne wyobrażenia na temat romantycznej miłości, co innego wzrusza i wywołuje szybsze bicie serca. Obawiałam się, że schowana wiele lat temu na dnie serca opinia o "pięknej historii miłosnej" zderzy się brutalnie z wizją dojrzałej kobiety, że będzie ckliwie, naiwnie i kiczowato.

I teraz wstyd mi przed samą sobą, że straciłam wiarę w pióro i talent Lucy Maud Montgomery! Nadal po tych 20-stu latach uważam, że to piękna i ciekawa historia a tajemnica rodziny głównej bohaterki trzyma w napięciu jak dobry kryminał!

Zdziwiona byłam tylko ułomnością Kilmeny - nie wiem czemu ale zapamiętałam ją jako niewidomą.

Powrót do twórczości autorki "Ani z Zielonego Wzgórza" sprawia mi mnóstwo frajdy, już nie mogę się doczekać kolejnych tomów!

Moja ocena: 5/6

autor: Lucy Maud Montgomery
tytuł: Kilmeny ze Starego Sadu

tytuł oryginału: Kilmeny of the Orchard
tłumaczenie: Ewa Fiszer
wydawca: Wydawnictwo Literackie
liczba stron: 128
Agnieszka Lis - Latawce

Agnieszka Lis - Latawce


Rzadko zdarza się, by książka mnie odpychała. Staram się tak dobierać sobie lektury, aby sprawiały mi one przyjemność. Czasem jednak trafiają się takie, których czytanie idzie jak po grudzie. Tak było z powieścią Agnieszki Lis „Latawce”. Niby przeczytałam o czym jest ta powieść, a mimo to spodziewałam się jednak czegoś innego.

Gdybym od początku wiedziała, że chodzi o patologiczną rodzinę, o degrengoladę syna niemogącego pogodzić się z rozwodem rodziców, nigdy bym po ten tytuł nie sięgnęła. Zupełnie mnie tego rodzaju tematyka nie interesuje. Główny bohater był według mnie odpychający i po prostu głupi. W żaden sposób nie potrafiłam wczuć się w jego sytuację, zrozumieć jego ból, współczuć mu. Z każdą stroną za to umacniałam się w przekonaniu, że dostał to, na co zasłużył. Nie byłam w stanie zrozumieć motywów jego postępowania. Należę do typu ludzi, którzy w obliczu tragedii czy trudności walczą zamiast biernie staczać się na dno. Ludzie tacy jak Grzegorz budzą we mnie odrazę.

Okrutnie męczyłam się podczas czytania (ach ta bibliofilska mania: skoro zaczęłam to trzeba skończyć!) ale jedno trzeba autorce przyznać – ma genialne ucho. Cała książka składa się właściwie z samych dialogów a możecie mi wierzyć, że oddanie tragedii wyłącznie za ich pomocą to nie lada sztuka. Agnieszce Lis udało się to znakomicie.

Nie polecam lektury, chyba że interesuje Was opisana w niej problematyka.

Moja ocena: 2/6

autor: Agnieszka Lis
tytuł: Latawce

wydawca: Czwarta Strona
liczba stron: 192
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2009-2017 Zacisze Literackie , Blogger