Podsumowanie roku 2017


Miniony rok był pod względem czytelniczym jednym z najlepszych w ciągu kilku ostatnich lat. Udało mi się przeczytać 39 książek (pełna lista do wglądu tutaj), co - biorąc pod uwagę średnią z poprzednich roczników wynoszącą mniej więcej 25-27 książek - uznaje za mój mały osobisty sukces. Warto dodać, że zdecydowana większość przeczytanych pozycji to tytuły co najmniej dobre, gniotów zaliczyłam naprawdę niewiele.

Jeśli chodzi o moje zeszłoroczne literackie wojaże to niestety nie odkryłam żadnych nowych lądów. Odwiedziłam następujące kraje (zestawienie według kraju pochodzenia autora): Polska (17 książek), USA (8), Anglia (4), Norwegia (3), Japonia (2), Austria, Czechy, Niemcy, Szwecja i Kanada (po 1 książce). Dzięki osadzeniu miejsca akcji udało mi się zwiedzić także Włochy (a konkretnie Florencję), Francję a nawet okolice podbiegunowe! Bardzo ubolewam nad tym, że moje czytelnicze wybory koncentrują się często na tym, co swojskie i znane, łatwo dostępne i popularne. W 2018r. zamierzam jednak popracować nad świadomą eksploracją nowych literackich terytoriów, poznać pisarzy pochodzących z lub opisujących życie na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Południowej czy Afryce.

Cieszę się natomiast, że skutecznie udało mi się wprowadzić do mojego czytelniczego świata audiobooki. Wysłuchałam ich aż sześc (uważam, że jak na początek to całkiem dobry wynik) i utwierdziłam się w przekonaniu, że są doskonałym tłem do niezbyt lubianych acz koniecznych czynności jak np. sprzątanie czy prasowanie. A poza tym czasem można trafić na wspaniałe perełki, genialne interpretacje, dzięki którym nasz literacki świat przewraca się do góry nogami (Aleksandro Szwed, to o Tobie!).

Nie wyobrażam też sobie życia bez czytnika ebooków! Książek w wersji cyfrowej przeczytałam w zeszłym roku 15 (tylko o 3 mniej niż w wersji papierowej) i powoli przymierzam się do od dawno planowanego postu wychwalającego zalety czytnika.

Kolejny sukces to powrót do czytania w obcym języku. Może nie było tych książek zbyt wiele (dwie po angielsku i dwie po niemiecku) ale od czegoś trzeba przecież zacząć. Liczy się pierwszy krok, bo to on jest najtrudniejszy. Potem jest już z górki.

Pora na główną część programu! Na podium za 2017r stają:

1. Marta Kisiel „Dożywocie” – książka dzięki której aż chce się żyć plus arcygenialna interpretacja Aleksandry Szwed

2. Maja Lidia Kossakowska „Bramy Światłości” – za humor i niesamowite przygody w światach opartych na mitologii hinduistycznej

3. Maria Zdybska „Wyspa Mgieł” – za morską wodę płynąca w żyłach autorki (ale i bohaterki!) zamiast krwi i niesamowity klimat


Jak widać mój zeszły rok zdecydowanie należał do polskiej fantastyki w wykonaniu kobiet, w tym miejscu warto wspomnieć również słowiańską komedię „Szeptucha” czy niepokojące „Redlum”. W 2018r zamierzam dalej eksplorować te tereny (głównie za sprawą wydawnictwa Genius Creations). Pozostając w temacie fantastyki na wyróżnienie zasłużyło także „Miasto Kości”, na którego kontynuację będę polować w bibliotece.

Czytałam sporo o minimalizmie (Anna Mularczyk-Meyer, Joanna Glogaza) oraz zmotywowałam się wreszcie do głębszego zanurzenia się w temacie kuchni Pięciu Przemian (postać pani Anny Ciesielskiej to jedno z moich wielkich tegorocznych odkryć!). Zakochałam się w osobowości Wisławy Szymborskiej (Pamiątkowe rupiecie), wykopałam mały skarb dziewiętnastowiecznej literatury dziecięcej (Tajemnicza Gerty) oraz skakałam nocą po dachach Florencji z wampirami i odkrywałam tajemnice malarstwa Botticellego (Raven).

Rozczarowań było niewiele, największym gniotem okazał się dla mnie bestseller „Getting Things Done” oraz proza #DilerkiEmocji (Łatwopalni). O ból głowy przyprawiły mnie także dwa pierwsze tomy cyklu skierowanego do nienarodzonej córki Knausgarda ale na szczęście tom trzeci przytłumił nieco moje gorzkie żale.

Plany na 2018 rok mam całkiem ambitne. Przede wszystkim chciałabym jeśli nie przeskoczyć to przynajmniej utrzymać liczbę przeczytanych książek oraz odważyć się wypłynąć na nieznane oceany w poszukiwaniu nieodkrytych jeszcze przeze mnie literackich lądów (mój statek obrał już kurs na Pakistan!).

Marzy mi się powrót do powieści Siesickiej i Musierowicz, będę starała się znaleźć czas na przerobienie całej ich twórczości (poza książkami dla dzieci). Może udałoby się włączyć do tego planu Lucy Maud Montgomery…

Muszę zacząć zdecydowanie częściej sięgać po książki z własnych półek. Niestety w wynajmowanym obecnie mieszkaniu nie ma miejsca na trzymanie całego naszego księgozbioru. Przeczytane książki mogłabym wywozić na przechowanie do domu rodzinnego a po zakupie własnego domu przenieść je z powrotem do siebie (gdzie będzie czekał na nie osobny pokój).

Na blogu pojawi się nowa kategoria wpisów zatytułowana „kącik germanisty”. Bardzo ubolewam nad tym, że od czasu ukończenia filologii germańskiej mój kontakt z literaturą krajów niemieckojęzycznych jest znikomy, więc postanowiłam to zmienić. W notkach w tej kategorii będą pojawiać się recenzje książek autorów pochodzących z w/w krajów lub opisujących w nich życie.

Już od dawna mam też w planach podzielenie się moimi serialowymi fascynacjami, oby w tym roku wreszcie się udało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2009-2017 Zacisze Literackie , Blogger