Ewa Nowacka - Heliogabal, wnuk Mezy


Byłam bardzo zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że Ewa Nowacka, którą kojarzę z powieściami dla młodzieży, fascynuje się historią starożytnego Rzymu i pisze także książki dla dorosłych. Będąc nastolatką czytałam dwie jej powieści: "As w rękawie" oraz "Miłość, psiakrew" - obie mi się wtedy podobały; były tak odmienne w swej treści i przede wszystkim 'kuluarach' że się tak wyrażę od ciepłych, rodzinnych historii mojej ukochanej Krystyny Siesickiej czy Małgorzaty Musierowicz. Bohaterowie Nowackiej to młodzież 'z problemami', często z tak zwanego 'marginesu społecznego', dobrze przedstawieni pod względem psychologicznym. Dlatego z ogromnym zaciekawieniem sięgnęłam po "Heliogabala" chcąc sprawdzić, czy podczas czytania tej powieści będą mi towarzyszyły podobne emocje jak te parę lat temu kiedy dawałam się porwać opowieściom Nowackiej.

I jestem zachwycona! "Heliogabala" czyta się z rosnącym zainteresowaniem; im bliżej końca tym szybciej przewraca się kartki, niecierpliwie czekając na informację, jak skończy się historia tego dziwnego, nieszczęśliwego człowieka.

Heliogabal to imię syryjskiego boga słońca, którym kazał się nazywać Varius Avitus Bassianus, cesarz rzymski w latach 218 - 222. Źródła historyczne podają, że był niezrównoważony psychicznie, zdziecinniały a jednocześnie okrutny. Objął władzę podstępem, o co zatroszczyła się jego babka Julia Meza, twierdząc, że Basjanus jest synem uwielbianego cesarza Karakalli i wnukiem Septymiusza Sewera (co nie było prawdą, ale Meza wykorzystała tu pewien skandal rodzinny sprzed wielu lat, kiedy to przyłapano jej uchodzącą za puszczalską córkę Soemiadę z kuzynem Karakallą w jednym łożu). Basjanus przez swoje problemy emocjonalne nie był w stanie rządzić państwem; za jego plecami praktycznie robiła to jego babka Julia Meza, kobieta niezwykle silna, inteligentna, sprytna i biegła w sprawach dotyczących polityki.

I wbrew pozorom to właśnie Julia Meza jest główną bohaterką tej powieści. Nie bez powodu w tytule pojawia się jej imię, jest wprawdzie zepchnięte na drugi plan, stoi tuż za Heliogabalem, ale doskonale odzwierciedla rolę babki w życiu Basjanusa a także i państwa, którym rządził - może i była na drugim planie ale w rzeczywistości to ona decydowała o losach cesarstwa rzymskiego. Historię Heliogabala poznajemy z ust samej Julii Mezy, to ona jest narratorką powieści. Mimo iż jej relacja powinna być przedstawiona z mocno subiektywnego punktu widzenia, Meza jest szczera aż do bólu wobec czytelnika. Przyznaje się do swoich błędów, otwarcie mówi o lękach. Wzbudziła moją ogromną sympatię, mimo iż na pierwszy rzut oka wydaje się osobą niezdolną do pokochania kogokolwiek (nawet własnych dzieci), dumną i skoncentrowaną wyłącznie na zaspokajaniu własnych ambicji.

A jaki obraz samego cesarza wyłania się z kart powieści? Widzimy Basjanusa praktycznie wyłącznie oczami jego babki, ale dzięki temu jesteśmy w stanie dostrzec wszystkie cechy wskazujące na chorobę. Heliogabal objął władzę w wieku 14 lat i dużo bardziej interesowały go przyjęcia przy basenie, uczty czy orgie. Był chłopcem wyjątkowo ociężałym, upartym i krnąbrnym, procesy myślowe przebiegały u niego wyjątkowo wolno. Miał skłonności homo- i transseksualne, bał się kobiet, wolał spędzać czas wśród mężczyzn przebierając się w damskie fatałaszki, nakładając makijaż i podkreślając biust (ze względu na otyłość spowodowaną najprawdopodobniej zaburzeniami hormonalnymi miał kobiece piersi). Za wyjątkowo dowcipne uważał wpuszczanie do komnat śpiących kolegów niedźwiedzi, urządzał konkursy z nagrodami dla tych, co zbiorą w jego pałacu jak najwięcej pajęczyn, na miasto wyjeżdżał rydwanem zaprzężonym w lwy. Nie zdawał sobie sprawy ani ze swojej śmieszności ani z powagi stanowiska, jakie obejmował w państwie.

Na uwagę zasługuje niewątpliwie konstrukcja powieści. Nowacka wmieszała bowiem w główny tekst
Ewa Nowacka, 2007r
powieści (czyli subiektywną relację Julii Mezy) oryginalne teksty dotyczące kilku cesarzy rzymskich przed objęciem władzy przez Basjanusa (większość z nich autorka sama przetłumaczyła z łaciny) oraz zapis rozmów autorki z lekarzami różnych specjalności (psycholog, psychiatra, endokrynolog) na temat choroby Basjanusa. O ile teksty historyczne bardzo moim zdaniem pasują do powieści, wzbogacając naszą wiedzę na temat ówczesnych wydarzeń w starożytnym Rzymie (a i trzeba dodać, że charakterystyczny dla łaciny szyk zdania z czasownikiem na końcu ma swój urok i miło się to czyta) o tyle rozmowy z lekarzami niepotrzebnie wybijają czytelnika z czasów starożytnych do współczesności. Niestety rozmowa z pedagogiem, psychologiem i psychiatrą jest moim zdaniem zupełnie nieciekawa i nie wnosi niczego szczególnego do charakterystyki Basjanusa. Poza tym specjaliści koncentrują się przede wszystkim na działaniach i badaniach jakie podjęliby teraz, czyli w XXI wieku, gdyby taki Basjanus zjawił się w ich gabinecie. Zupełnie inaczej podszedł do sprawy endokrynolog, którego wypowiedź czytałam z niemałym zainteresowaniem, gdyż wysnuł ciekawe teorie na temat choroby Basjanusa. Przyjemnie czytało się też wypowiedź anonimowej czytelniczki, która po przeczytaniu rękopisu (?) wyraziła swoją opinię o młodocianym cesarzu. Wydaje mi się, że lepiej zrobiłoby tej powieści, gdyby zapis rozmów z lekarzami został umieszczony na końcu, np. w formie posłowia.

Niemniej czytało mi się "Heliogabala" bardzo przyjemnie i nawet zachciało mi się wrócić do młodzieżowych powieści Ewy Nowackiej.

Moja ocena: 5/6 

autor: Ewa Nowacka
tytuł: Heliogabal, wnuk Mezy
wydawca: Nowy Świat  
liczba stron: 336

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2009-2017 Zacisze Literackie , Blogger