Podsumowanie lutego
Pod względem czytelniczym luty wypadł skromnie w porównaniu do stycznia, ale to chwilowy zastój. Przyszły miesiąc znów obrodzi w nowe wspaniałe lektury, już teraz mogę Wam to obiecać. Zaczęłam czytać m.in. jedno opasłe tomiszcze, które spodziewałam się skończyć jeszcze w lutym ale lektura okazała się tak świetna, że wcale nie mam ochoty tak szybko się z nią pożegnać. Recenzja pojawi się więc dopiero w marcu a ja zdradzę Wam tylko, że będzie to pierwsza kandydatka do miana książki roku a jej autorka to moje wielkie tegoroczne odkrycie literackie!
Przeczytane w lutym:
1. Banana Yoshimoto "Tsugumi" 5/6
2. Anna Mularczyk-Meyer "Minimalizm po polsku" 5/6
Przeczytałam także pięć opowiadań zamieszczonych w Nowej Fantastyce nr 2/2017. Poniżej lista tytułów od najlepszego do najsłabszego:
Szymon Stoczek "Wyrównanie"
Seanan McGuire "Córki Posejdona"
Magdalena Kucenty "Czwarta wiadomość"
Michał Smyk "Ballada o Kwiatuszku"
Ian McDonald "Botanica veneris: trzynaście wycinanek wykonanych przez Idę, hrabinę Rathangan"
Na marginesie wspomnę tylko, że szalenie zaciekawił mnie świat przedstawiony w opowiadaniu "Wyrównanie" należący do gatunku określonego przez redaktora NF jako clockwork-punk. Proszę o więcej takich opowiadań!
Luty był za to miesiącem obfitym w obejrzane filmy a było ich aż siedem! Najsłabiej wypadły produkcje nastawione na młodszych widzów czyli "Bociany" (reż. Nicholas Stoller, Doug Sweetland) i "Księga Dżunglii" (reż. Jon Favreau). Pierwszy był dla mnie mało zabawny i miał potwornie głupią i irytującą główną bohaterkę zaś drugi po prostu nie wzbudził we mnie żadnych emocji. Historia chłopca wychowanego w dżungli nigdy mnie nie pociągała, stąd też do tej pory nie sięgnęłam także po książkę. Bardzo podobał mi się za to Benedict Cumberbatch jako "Doktor Strange" (reż. Scott Derrickson), choć spotkałam się z opinią, że wykreowany przez niego bohater jest antypatyczny i odpychający. Być może za bardzo przyzwyczaiłam się do pyszałkowatego Sherlocka Holmesa w jego wykonaniu, bo zapalałam do pana doktora sympatią już od pierwszej sceny. "Fantastyczne zwierzęta i gdzie je znaleźć", po których wiele sobie obiecywałam okazały się z kolei zupełnie przeciętnym filmem.
Dwa obejrzane w tym miesiącu dramaty okazały się bardzo dobrymi i zapadającymi w pamięć produkcjami. Początkowo nie byłam przekonana do "Mr. Church'a" (reż. Bruce Beresford) ale ostatecznie nie żałuję, że dałam się namówić na seans. Piękny film o przyjaźni, na dodatek oparty na prawdziwej historii. No i chyba pierwszy raz w życiu miałam okazję podziwiać Eddiego Murphy'ego nie w komediowej roli. Pięknie o rodzącej się przyjaźni oraz o pokonywaniu własnych uprzedzeń opowiada nieco starszy film "Gran Torino" (reż. Clint Eastwood). I choć przez większość czasu uśmiech nie schodzi nam z twarzy, to końcówka jest bardzo gorzka. Film zdecydowanie zmuszający do myślenia, nie pozostawiający widza obojętnym wobec wydarzeń na ekranie.
Najlepszym filmem okazał się jednak "Nowy początek" (reż. Denis Villeneuve) nakręcony na podstawie opowiadania Teda Chianga. To jeden z tych rzadko spotykanych filmów science-fiction, które nie są nastawione na oszałamiające efekty specjalne a skupiają się na chęci przekazania widzowi pewnych prawd, zmuszając go do myślenia, wyciągania wniosków. Zakończenie zaskakujące - przez cały film nie byłam w stanie domyślić się, do czego to wszystko zmierza. Zdecydowanie chcę przeczytać opowiadanie, na którego podstawie nakręcono ten film.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz