Gangaji - Diament w twojej kieszeni


Może w ogóle nie powinnam pisać tej recenzji, skoro rzecz dotyczy ebooka niewiadomego pochodzenia i tak właściwie sama sobie jestem winna, że zamiast kupić normalną, papierową wersję wolałam najpierw zapoznać się z tekstem elektronicznym wyłowionym z czeluści internetu. Z drugiej strony nie wiem, czy wersja papierowa sygnowana przez jedno z moich najukochańszych wydawnictw - Biały Wiatr - nie jest powieleniem tego translatorskiego horroru i czy czasem nie zaoszczędziłam tych trzydziestu paru złotych...

Zacznijmy pokrótce od opisu, o czym tak właściwie jest przeczytana przeze mnie książka. Otóż Gangaji to pseudonim duchowej przewodniczki, która przekazuje światu nauki, które sama otrzymała od swojego hinduskiego mistrza Papaji. Zachęca ona do świadomej samorealizacji, do zatrzymania się i przyjrzenia się swojemu życiu, do odrzucenia na chwilę wszystkiego co zewnętrze, skupienia się na własnym wnętrzu i odkrycia diamentu, który wszyscy w sobie nosimy. Zapewne jest to bardzo ciekawa książka, zmuszająca do myślenia i zapraszająca do wprowadzania zmian w życiu, niestety mnie nie było dane się o tym przekonać z winy tłumacza, który przekształcił tę pozycję w coś literacko kompletnie niestrawnego.

Ebook, który przeczytałam sygnowany jest przez nieznane mi wydawnictwo Samadi (strona www nie istnieje), tłumaczem jest pan Jakub Filipek a redaktorem, grafikiem i korektorem niejaki pan Michał Filipek. Zbieżność nazwisk jak mniemam nie jest przypadkowa, pewnie rodzinny biznes. W dzisiejszych czasach każdy może napisać książkę, każdy może ją też przetłumaczyć i 'wydać' w internecie. Niestety. Niestety, bo potem trafiają do sieci takie 'perełki' jak ta, którą Wam dzisiaj przedstawiam... A moje obawy co do nakładu wydawnictwa Biały Wiatr wiążą się z tym, że nazwisko pana Jakuba Filipka dalej widnieje w wykazie tłumaczy - wprawdzie pojawia się tam jeszcze pan Dariusz Wróblewski, który być może wystąpił jako ten, który opierał się na tłumaczeniu pana Filipka, wygładził je i dopracował ale dopóki nie będę miała w rękach egzemplarza z wydawnictwa Biały Wiatr, to się wypowiadać nie będę.

Otóż dzisiaj nie będę koncentrować się na treści książki a na jej przekładzie. Jak to się stało, że tłumaczenia podjęła się osoba, która o tym fachu nie ma zielonego pojęcia?! Wiecie, tu nie chodzi o to, że kilka zdań zostało koślawo przetłumaczone czy że przekład jest nieco sztywny, co utrudnia płynne czytanie.

Tego w ogóle nie da się czytać!

W trakcie lektury wielokrotnie zastanawiałam się, czy nie porzucić polskiego przekładu na rzecz angielskiego oryginału, bo serce mi krwawiło i mózg uszami wypływał w kontakcie z językowym inwalidztwem tłumacza. Nie wiem, jak inaczej scharakteryzować translatorskie umiejętności pana Jakuba Filipka niż jako poważne językowe upośledzenie.

Ale przejdźmy do rzeczy - o co tak naprawdę mam pretensje. Cytatów nie będzie, bo musiałabym tu przytoczyć jakieś 99% książki...

1. Tłumacz nie ma bladego pojęcia o tematyce książki, którą przekłada. Nie 'czuje' tematyki związanej z rozwojem duchowym, nie rozumie sensu zdań, które tłumaczy.

2. Tłumaczenie odbywa się na zasadzie 1:1, zostaje zachowana budowa oraz tryb zdania oryginalnego, co daje kuriozalne efekty w języku polskim. Zamiast tłumaczyć sens, daną myśl, tłumacz przekłada słowo w słowo nie zadając sobie trudu stworzenia spójnej wypowiedzi. Często zastanawiałam się jak wyglądałby ten przekład, gdyby językiem wyjściowym był niemiecki, gdzie w zdaniach podrzędnie złożonych czasownik często ląduje na samym końcu zdania. W polskiej konstrukcji zdaniowej też znalazłby się na końcu?

3. Rażące błędy merytoryczne wynikające ze zjawiska tzw. false friends czyli wyrazów które brzmią bardzo podobnie w dwóch językach ale mają różne znaczenie. W przypadku "Diamentu..." autor przekładu notorycznie tłumaczył słowo 'realize' (zdawać sobie sprawę, uświadamiać sobie coś) jako 'realizować'.

Wyszedł z tego translatorski potwór, który powinien być analizowany na warsztatach czy studiach podyplomowych dla tłumaczy jako przykład, jak NIE NALEŻY tłumaczyć.

Tym razem pominę ocenę książki, bo dawanie jej jedną gwiazdkę za nieumiejętne tłumaczenie byłoby po prostu niesprawiedliwe.

autor: Gangaji
tytuł: Diament w Twojej kieszeni
tytuł oryginału: The diamond in your pocket
tłumaczenie: Jakub Filipek
wydawnictwo: Samadi
liczba stron: 202

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2009-2017 Zacisze Literackie , Blogger