Maryse Conde - Ja, Tituba czarownica z Salem
Chodzą słuchy, że Maryse Conde jest kandydatką do tegorocznego Nobla. Nie dziwi mnie to i choć przeczytałam tylko jedną jej powieść, to wiem, jakiej wagi moralnej można się spodziewać po innych jej utworach.
"Ja, Tituba czarownica z Salem" opowiada historię czarnoskórej kobiety z Barbadosu, która przez swoje "magiczne" umiejętności potrafiła leczyć ludzi. Po przeprowadzce z rodziną swego pana do Salem w Stanach Zjednoczonych, zostaje oskarżona o czary.
I wcale nie chodzi tu o czary same w sobie ale o ludzki strach przed innym, obcym, o zwykłą ludzką podłość, zabobonność, łatwość w manipulowaniu innymi. Zwykłe ludzkie okrucieństwo i skłonność do pomówień sprawiła, że zginęło wiele niewinnych osób, które z "magią" nie miały nic wspólnego. Tituba oskarżana o konszachty z diabłem, odpowiada, że do tej pory nawet nie wiedziała, że taki ktoś istnieje. Ta powieść udowadnia jak niebezpieczny jest fanatyzm religijny (tutaj w wydaniu chrześcijańskim), jak bardzo głowy kościoła boją się utraty swych stanowisk.
Jedyna wada tej powieści to moim zdaniem zbyt rozbuchana chuć głównej bohaterki, ciągle jej się do chłopa chciało. Uważam, że można to było przedstawić nieco subtelniej.
Poza tym małym minusem to godna polecenia powieść, otwierająca oczy na to, co tak naprawdę stało się w Salem.
Moja ocena: 4/6
autor: Maryse Conde
tytuł: Ja, Tituba, czarownica z Salem
tytuł oryginału: Moi, Tituba, Sorciere…Noire de Salem
tłumaczenie: Krystyna Arustowicz
wydawca: W.A.B.
liczba stron: 282
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz