Podsumowanie marca i kwietnia
Nawet nie zdążyłam się zorientować kiedy minęły dwa miesiące!
Od połowy marca żyłam bardzo intensywnie, niemal codziennie ten sam schemat: praca, szkolenia, padnięcie ledwo żywa do łóżka. Nie czytałam praktycznie nic, nie było na to czasu. Wieczorami pozwalałam sobie jedynie na odcinek "Doktora House'a" a przed snem nauka....
No właśnie - poniżej sprawca całego zamieszania, mój codzienny towarzysz w komunikacji miejskiej i w łóżku przed snem. Książka, której intensywne wałkowanie uniemożliwiło mi czytanie czegokolwiek innego. Rany, już zapomniałam jak to jest zakuwać do egzaminu!
Podjęcie wyzwania jakim jest zrobienie prawa jazdy to dla mnie ogromny wysiłek psychiczny. Przez wiele lat uważałam, że się do tego nie nadaję, bałam się wsiąść za kierownicę. Wymagało to ode mnie sporej ilości pracy nad sobą, pokonania wielu uprzedzeń i lęków wewnętrznych ale opłaciło się - dzisiaj mogę powiedzieć, że lubię jeździć samochodem a na dodatek jest to dla mnie czynność w pewnym sensie relaksująca.
Na razie zdałam egzaminy wewnętrzne, przede mną egzaminy państwowe, więc pewnie zastój na blogu jeszcze trochę potrwa. Ale odczuwam już bardzo silne czytelnicze ssanie, tak się stęskniłam za czymś normalnym do czytania!
Z powodów wymienionych powyżej lista lektur za ubiegłe dwa miesiące będzie bardzo mizerna, ale nie mam wyrzutów sumienia. Po prostu miałam inne priorytety i trzeba było dostosować do nich tryb życia.
W marcu przeczytałam tylko jedną książkę:
1. Maria S. Cummins "Tajemnica Gerdy"
Udało mi się także przeczytać pięć opowiadań zamieszczonych w Nowej Fantastyce nr 3/2017. Poniżej lista tytułów od najlepszego do najsłabszego:
Marcin Jamiołkowski "Hispaniola"
Ray Bradbury, Gary Gianni (ilustracje) "Ekspres Nefertiti-Tut. Historia w scenopisie"
Rich Larson "Lód"
Łukasz Malinowski "Wiewiórka"
Hubert Fryc "Sieroty"
Na marginesie muszę wspomnieć, że był to wyjątkowo kiepski numer jeśli chodzi o jakość opowiadań. Żadne mnie tak naprawdę nie porwało a dwa ostatnie z zestawienia wymęczyły tak, że ledwo byłam w stanie je skończyć.
W kwietniu nie przeczytałam nic, nawet opowiadań w NF.
Pod względem filmowym marzec i kwiecień były równie skromne. W marcu obejrzałam trzy filmy, w kwietniu tylko jeden ale w sumie wszystkie mi się podobały.
Najsłabiej z całej czwórki wypadł "Assasin's Creed" (reż. Justin Kurzel) - uważam, że to taki film do obejrzenia jak nie ma się nic innego do roboty. Nie porywa ale chciałam go obejrzeć ze względu na plakat (ten asasyn szykujący się do skoku! Ach, jest w tym coś seksownego! 😉)
O "Pięknej i Bestii" (reż. Bill Condon) napisałam cały post, więc nie będę się powtarzać. Mój film roku! Bardzo spodobała mi się także animacja "Vaiana: Skarb oceanu" (reż. Ron Clements, John Musker). Wpadające w ucho piosenki (cały czas podrygiwałam na kanapie a niektóre melodie do tej pory chodzą mi po głowie), przezabawny kogucik, egzotyczna sceneria i wplecione w fabułę polinezyjskie wierzenia sprawiły, że pysznie się bawiłam przez prawie dwie godziny. Nie wiem tylko czemu polski tytuł to "Vaiana", nawet nie wiem, co to słowo oznacza i nie kojarzę, by pojawiło się w filmie. Nie można było po prostu zostawić "Moany"? Na koniec kwietnia obejrzałam japońską animację "Your Name (Kimi no na wa)" w reżyserii Makoto Shinkai (to ten od "5 centymetrów na sekundę"). Coś pięknego! Niesamowite obrazy i piękna historia. Bardzo polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz