Markus Zusak - Złodziejka książek


Przyznaję bez bicia, że po studiach (germanistyka + specjalizacja z okresu III Rzeszy i Holokaustu) wykształciło się we mnie coś w rodzaju niechęci do tematów oscylujących wokół nazistów i eksterminacji Żydów. Chociaż niechęć to może zbyt mocne słowo, chodzi tu raczej o przesyt tematem. Przez dwa ostatnie lata studiów zajmowałam się praktycznie do znudzenia nazizmem, Żydami, gettami, obozami koncentracyjnymi etc., czego konsekwencją jest lekkie wzdraganie się, gdy słyszę, że i w fikcyjnych historiach będę miała z tym tematem do czynienia. Ponieważ jednak książka Markusa Zusaka stała się - nie tylko w Polsce zresztą - bestsellerem i ze wszystkich stron polecano mi ją gorąco, bez namysłu po nią sięgnęłam, gdy tylko ujrzałam ją na bibliotecznej półce z nowościami.

Fabuła nie jest skomplikowana: Liesel Meminger, mała dziewczynka, której rodzice "przepadli" w niewyjaśnionych okolicznościach (nie zostało dokładnie powiedziane co się z nimi stało, ale jako że akcja powieści dzieje się w III Rzeszy a ojciec Liesel był komunistą, to łatwo można się domyślić, co), zostaje adoptowana przez Rosę i Hansa Hubermannów mieszkających w Molching, małej miejscowości nieopodal Dachau. Liesel od samego początku wykazuje wielką miłość do książek, które jest gotowa nawet ukraść, byle by tylko mieć możliwość kontaktu ze słowem pisanym. Kiedy pewnego dnia u Hubermannów pojawia się Żyd, którego rodzina postanawia ukryć w piwnicy, życie Liesel zacznie się nieodwołalnie zmieniać a nasza bohaterka otrzyma nieocenioną lekcję, co się w życiu tak naprawdę liczy. A wszystko to zostanie nam opowiedziane przez Śmierć we własnej osobie.

Miałam z tą książką mały problem. Cały czas podczas czytania zadawałam sobie pytanie: dla jakiej grupy wiekowej przeznaczona jest ta powieść? W Polsce została ona wydana przez Naszą Księgarnię - wydawnictwo specjalizujące się w publikowaniu książek dla dzieci i młodzieży a i w internecie znalazłam informacje, że powieść Zusaka mogą czytać młodzi od 12. roku życia.
Hm ... wątpię czy 12-13-latkowie mają jakieś pojęcie o nazizmie i holokauście. Tzn., pewnie wiedzą, że holokaust oznacza masowe mordowanie narodowości Żydowskiej w okresie III Rzeszy, ale mnie zastanawia, czy oni będą w stanie NAPRAWDĘ ZROZUMIEĆ opisaną tu historię i przede wszystkim jej przesłanie. To ostatnie mianowicie krąży wokół siły książek, które w ciężkich czasach potrafią przenieść nas w inny, lepszy świat i pomagają nam przetrwać trudną sytuację ale przede wszystkim autor wskazuje na siłę słowa samego w sobie, abyśmy wiedzieli, jakie konsekwencje może nieść za sobą używanie (i przede wszystkim NADużywanie) języka. Co naziści zrobili z językiem, wie każdy dorosły ale dzieci i młodzież? Czy 12-latek wie, na czym polegała propaganda? Czy 12-latek wie, jakie konsekwencje niosła za sobą odmowa przystąpienia do NSDAP, HJ czy BDM? Czy wie, co kryło się pod nazwą Ordensburg? Ja jako dorosła (i akurat obeznana w temacie) osoba wiem to wszystko, ale taki przeciętny nastolatek? Co ciekawe, narrator często zwraca się do czytelnika słowami: Liesel wtedy jeszcze nie wiedziała, co się stanie ale wy kochani czytelnicy wiecie to dobrze, bo posiadacie potrzebną wiedzę.
Czyżby? Jestem przekonana, że są i tacy, którzy na temat holokaustu nie dysponują nawet podstawową wiedzą.

Mimo wszystko trzeba przyznać, że przesłanie powieści jest naprawdę piękne i podczas lektury przypomniała mi się nawet moja ukochana "Madame" Antoniego Libery (trochę podobne przesłanie, choć inne tło historyczne). Czytanie przygotowuje grunt pod moralny rozwój dziecka i uczy je języka, aby mogło nie tylko zrozumieć innych ludzi ale przede wszystkim wyrazić samo siebie. Także historia niezwykłej przyjaźni między Liesel a Żydem Maxem ma ogromne znaczenie, bo pokazuje jak ważny w życiu jednego człowieka jest drugi człowiek.

Całą wymowę powieści widać dokładnie w krótkim opowiadaniu, które Max napisał kiedyś dla Liesel a scena pochodu przez miasto, w której Max kieruje się wraz z innymi Żydami pod nadzorem nazistów do obozu w Dachau i Liesel rozpoznawszy go w tłumie, podbiega go niego i odzywa się do niego cytując słowa z napisanego dla niej przez Maxa opowiadania jest najpiękniejszą i najbardziej wzruszającą sceną tej powieści (i tak szczerze mówiąc chyba w literaturze w ogóle). Nawet teraz kiedy sobie ją przypominam i o niej piszę, napływają mi łzy do oczu.

Nie wiedziałam jak wysoko mam ocenić tę powieść. Niestety ma dłużyzny a i prosty język nie do końca mi odpowiadał. Owszem czyta się płynnie, tu i ówdzie można napotkać ironiczny ton, który stwarza dystans do opisywanego okrucieństwa wojny ale czegoś mi jednak brakowało. Jednak gdy skończyłam czytać, uświadomiłam sobie, że prosty język to celowy zabieg a długie zdania i kwiecisty styl byłyby w przypadku tej powieści nie na miejscu, bo to właśnie prostota czyni tę historię wzruszającą i zapadającą w pamięć.

Moja ocena: 5/6

autor: Markus Zusak
tytuł: Złodziejka książek
tytuł oryginału: The Book Thief 
tłumaczenie: Hanna Baltyn - Karpińska
wydawca: Nasza Księgarnia
liczba stron: 496

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2009-2017 Zacisze Literackie , Blogger