Oscar Wilde - Portret Doriana Graya



Co za książka! I kolejny dowód na to, że warto czytać klasykę!
To druga z lektur (po "Frankensteinie" Mary Shelley), po którą sięgnęłam pod wpływem serialu "Penny Dreadful". Najsłynniejsza powieść Oscara Wilde'a chodziła za mną już od wielu lat, byłam nawet święcie przekonana, że posiadam w swoich zbiorach egzemplarz z wyd. Zielona Sowa (możecie sobie wyobrazić, jakie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że jednak go nie mam 😲). Od zawsze fascynowała mnie historia człowieka, który chciał się stać nieśmiertelny i zachować młodość a wszystkie jego grzechy i podłe uczynki miały odzwierciedlać się na jego portrecie namalowanym przez zaprzyjaźnionego malarza.
Muszę przyznać, że powieść nie porwała mnie od razu. Początek wydał mi się śmiertelnie nudny i przegadany a praktycznie znikoma akcja tylko pogłębiała moją niechęć do dalszego czytania. Przez trzy miesiące przedłużałam książkę w bibliotece próbując zmusić się do dalszej lektury. W końcu postanowiłam, że muszę ją skończyć do końca stycznia i basta! I właśnie wtedy dotarłam do momentu, w którym obraz zaczął się zmieniać. Akcja wyraźnie przyspieszyła a ja chłonęłam stronice z wypiekami na twarzy. Całość skończyłam w tydzień.
Wilde zawarł w tej powieści swoją koncepcję sztuki - wolnej od wszelkich ograniczeń i konwenansów, niczym nie ograniczonej i nie skrępowanej. Poza tym "Portret Doriana Graya" jest skarbnicą błyskotliwych powiedzonek i złotych myśli, które wylewają się z co drugiej strony.
No i to zakończenie! Chyba najlepsze, z jakim spotkałam się w literaturze.
Polecam po stokroć!

Moja ocena: 5/6

autor: Oscar Wilde
tytuł: Portret Doriana Graya
tytuł oryginału: The portrait of Dorian Gray
tłumaczenie: Marek Król 
wydawnictwo: Mediasat Poland
liczba stron: 219

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2009-2017 Zacisze Literackie , Blogger