Eustachy Rylski - Po śniadaniu
Uwielbiam czytać o czytaniu! Fascynują mnie opowieści innych ludzi (zwłaszcza pisarzy!) o tym, co czytają, jakie książki miały wpływ na ich światopogląd, których autorów podziwiają i dlaczego.
W krótkim zbiorze "Po śniadaniu" Eustachy Rylski przedstawia 'siedmiu wspaniałych': autorów, którzy na różnych etapach jego życia fascynowali go i stanowili światopoglądowy kierunkowskaz. Od razu przyznam, że część nazwisk jest mi obca. Zupełnie nie wiem, kim był Andre Malraux, Aleksandra Błoka i Iwana Turgieniewa kojarzę tylko z nazwiska. Hemingway'a, Iwaszkiewicza, Camusa i Capote czytałam ale żaden z tych autorów nie skradł mi duszy.
Niestety wywody pana Rylskiego zupełnie do mnie nie trafiły. Pomijam już fakt, że pisze o postaciach, które nigdy nie były dla mnie ważne ale robi to też w sposób, który mnie jako czytelnika odpycha. To jest bardzo męska proza, afirmująca męską literaturę. Momentami Rylski używa bardzo dosadnego, wulgarnego wręcz języka. To nie jest styl pisania, który akceptuję.
Po lekturze zbiorku nabrałam mimo wszystko ochoty, aby odświeżyć sobie opowiadania Iwaszkiewicza ("Panny z Wilka" oraz "Brzezinę") a także "Dżumę" Alberta Camusa (przywiozłam już nawet stary egzemplarz z domu rodzinnego!).
Moja ocena: 2/6
autor: Eustachy Rylski
tytuł: Po śniadaniu
wydawnictwo: Wielka Litera
liczba stron: 168
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz