Zdobycze biblioteczne
Zadowolona jestem z dzisiejszej wizyty w bibliotece i to baaardzo.
Część książek jak zwykle przedłużałam - "Miasto śniących książek" Moersa i "Zapisane na ciele" Winterson nie zdążyłam przeczytać od zeszłego miesiąca a "Doktora Faustusa"... ech... to mój wielki wyrzut sumienia, bo przedłużam go tak mniej więcej od lutego... Zaczęłam wtedy czytać i utknęłam w połowie. To jest lektura zdecydowanie zimowa. Ja nie umiem czytać Manna o innej porze roku. Teraz wprawdzie już niby zima, bo grudzień mamy, ale mnie jeszcze do odpowiedniego nastroju śniegu brakuje. Choć mogę się założyć, że jak spadnie, to wymyślę jeszcze inny pretekst, by do Manna jeszcze przez jakiś czas nie wracać ... ;-)
Wreszcie dorwałam "Nigdziebądź" i "Gwiezdny Pył" Gaimana - chcę dalej poznawać twórczość tego pana mimo nieudanego pierwszego z nim spotkania (ale się zrymowało :-)) Mam nadzieję, że tym razem są to powieści raczej dla dorosłych. Skoro nie czuję jeszcze magii Świąt to może za sprawą Gaimana i jego fantastycznych światów poczuję się choć trochę magicznie? :-)
No i moja największa uciecha - wygrzebany na półce z nowościami świeżutki tom opowiadań Eileen Chang "Czerwona róża, biała róża". Już ostrzę sobie na niego i zęby i pazury ;-D
Jak widać na załączonym zdjęciu mam strawę i dla ciała i dla ducha, więc nie pozostaje mi nic innego jak zatopić się w lekturze...
Część książek jak zwykle przedłużałam - "Miasto śniących książek" Moersa i "Zapisane na ciele" Winterson nie zdążyłam przeczytać od zeszłego miesiąca a "Doktora Faustusa"... ech... to mój wielki wyrzut sumienia, bo przedłużam go tak mniej więcej od lutego... Zaczęłam wtedy czytać i utknęłam w połowie. To jest lektura zdecydowanie zimowa. Ja nie umiem czytać Manna o innej porze roku. Teraz wprawdzie już niby zima, bo grudzień mamy, ale mnie jeszcze do odpowiedniego nastroju śniegu brakuje. Choć mogę się założyć, że jak spadnie, to wymyślę jeszcze inny pretekst, by do Manna jeszcze przez jakiś czas nie wracać ... ;-)
Wreszcie dorwałam "Nigdziebądź" i "Gwiezdny Pył" Gaimana - chcę dalej poznawać twórczość tego pana mimo nieudanego pierwszego z nim spotkania (ale się zrymowało :-)) Mam nadzieję, że tym razem są to powieści raczej dla dorosłych. Skoro nie czuję jeszcze magii Świąt to może za sprawą Gaimana i jego fantastycznych światów poczuję się choć trochę magicznie? :-)
No i moja największa uciecha - wygrzebany na półce z nowościami świeżutki tom opowiadań Eileen Chang "Czerwona róża, biała róża". Już ostrzę sobie na niego i zęby i pazury ;-D
Jak widać na załączonym zdjęciu mam strawę i dla ciała i dla ducha, więc nie pozostaje mi nic innego jak zatopić się w lekturze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz