Lucyna Olejniczak - Dagerotyp. Tajemnica Chopina

Lucyna Olejniczak - Dagerotyp. Tajemnica Chopina



Inspiracją do napisania tej ksiązki był dla Lucyny Olejniczak jej pobyt we Francji jako opiekunka do dzieci. Do dzisiaj utrzymuje kontakt z francuską rodziną, u której mieszkała.

Powieść posiada dwie płaszczyzny czasowe: współcześnie, w jednej ze starych francuskich posiadłości rodowych zostaje znaleziony plik listów, których autorką jest przodkini obecnego właściciela zamku. Z listów wyłania się płomienny romans pomiędzy młodziutką malarką a stawiającym pierwsze kroki w Paryżu pianistą. Według domysłów goszczącej na zamku pary z Krakowa, Lucyny i Tadeusza, sekretnym kochankiem był sam Fryderyk Chopin. Lucyna postanawia dowiedzieć się, jak było naprawdę… Wstawki z przeszłości czyli z I połowy XIX wieku to sceny z życia Marie i Fryderyka, które mogły mieć miejsce.

Fryderyk Chopin, który wyłania się z kart tej powieści jest absolutnie czarującym i dowcipnym młodzieńcem, choć niepozbawiony ludzkich wad i słabostek wzbudza dużą sympatię i... rozbudza apetyt na więcej szczegółów z jego życia.

Uwielbiam książki, które oprócz dostarczania czystej frajdy z czytania jednocześnie poszerzają moje horyzonty i wzbogacają o nową wiedzę. Dzięki Lucynie Olejniczak miałam przez jakiś czas tzw. fazę na Fryderyka Chopina. Autorka nakreśliła tak ciekawy i pozytywny obraz kompozytora, że koniecznie musiałam sięgnąć po jakąś jego biografię!

Moja ocena: 4,5/6

autor: Lucyna Olejniczak
tytuł: Dagerotyp. Tajemnica Chopina
wydawca: Aurum Press
liczba stron: 312
Marta Kisiel - Szaławiła

Marta Kisiel - Szaławiła


Nie porwało mnie to opowiadanie. Nie byłam nawet w stanie przeczytać go za jednym posiedzeniem.

Główna bohaterka Oda nie wzbudziła mojej dzikiej sympatii a czytanie o tym, jak na ruinach spalonej Lichotki buduje swój nowy dom wywołało we mnie mieszane uczucia... Ja po prostu jestem tzw. die-hard-fanem Konrada Romańczuka i bandy jego podopiecznych, stąd tworzenie czegokolwiek na zgliszczach scenerii Dożywocia jest dla mnie po prostu świętokradztwem. 😉

Z dużą dozą ostrożności patrzę na nowych bohaterów, zwłaszcza na Bazyla, który zamiast bycia śmiesznym jest według mnie po prostu głupiutki...

Nagroda Zajdla dla "Szaławiły"? Nie czytałam innych nominowanych utworów, na temat samej nagrody też wiem niewiele ale przyznanie jest temu opowiadaniu to chyba jednak jakieś nieporozumienie...

Jeśli będzie kontynuacja (a ponoć będzie) w postaci powieści, to oczywiście na pewno przeczytam. Ale na razie nie przebieram nóżkami z niecierpliwości...

Moja ocena: 3/6

autor: Marta Kisiel
tytuł: Szaławiła

wydawca: Uroboros
liczba stron: 53




Kącik germanisty: Melinda Nadj Abonji - Gołębie wzlatują

Kącik germanisty: Melinda Nadj Abonji - Gołębie wzlatują



„Gołębie wzlatują” to debiut literacki pochodzącej z Wojwodiny autorki, która wyemigrowała do Szwajcarii. Powieść zawiera w sobie autobiograficzne ślady: jest poświęcona utraconej ojczyźnie rodziców, magicznemu miejscu z dzieciństwa, do którego nie było jej dane wrócić. W 2010 roku Melinda Nadj Abonji otrzymała za nią dwie nagrody: Deutscher Buchpreis oraz Schweizer Buchpreis.

To opowieść o życiu w dwóch krajach, o niemal mitycznie przedstawionej wsi w Wojwodinie, gdzie czas się zatrzymał i szybkim i ciężkim życiu emigrantów w Szwajcarii oraz ich próbach wpasowania się w nowe społeczeństwo. Ildiko, starsza córka państwa Koscis traktuje Wojwodinę jako magiczną krainę dzieciństwa, gdzie zapachy były mocniejsze, kolory żywsze a poczucie bezpieczeństwa i przynależności o wiele silniejsze niż w Szwajcarii, gdzie trzeba się uśmiechać przez łzy i być miłym dla ludzi, którzy pogardzają emigrantami. To także opowieść o wojnie i rozpadzie Jugosławii, opowieść o wielokulturowym i wielonarodowościowym kraju, którego mieszkańcy zostali nagle zmuszeni do nienawiści wobec własnych sąsiadów, przyjaciół a czasem i członków rodziny. Wieści o wojnie dochodzą do uszu czytelnika i bohaterów gdzieś z oddali, ale rozdzierają serce, wyciskają łzy, zmuszają do zastanowienia się chwilę nad absurdem wojny.

Uwagę zwraca język powieści – zdania wielokrotnie złożone, długie, ciągnące się czasem przez kilka stron (czytanie w oryginale może być więc czasem problematyczne, zwłaszcza, gdy czasownika spodziewamy się dopiero na końcu zdania…). Melinda Nadj Abonji ma dobry słuch muzyczny, który starała się wykorzystać przy pisaniu swojego debiutu. W jednym z wywiadów wspomina, że ważna była dla niej melodia tekstu a długie, wypowiadane szybko, na jednym długim wdechu zdania pomagają tę melodyjność wydobyć.

Oczarowała mnie ta książka i dostarczyła mnóstwa wzruszeń. W niektórych momentach uśmiechałam się pod nosem, w innych po policzkach płynęły mi łzy. Czytając o czasie spędzanym w Wojwodinie, cofałam się myślami wiele lat wstecz, do wakacji spędzanych u rodziny w powiacie milickim i czułam podobne emocje, co córki państwa Koscis.

„Gołębie wzlatują” to hołd złożony ludziom i kulturze, których już nie ma. To opowieść o małych ojczyznach z dzieciństwa, o raju utraconym. To obowiązkowa lektura dla osób zainteresowanych tematyką związaną z emigracją, problemem przynależności narodowej.

Jedna z ważniejszych książek przeczytanych w tym roku a także całym moim życiu, zajmująca ważną pozycję wśród powieści, które w jakiś sposób naznaczyły moje literackie ścieżki.

Moja ocena 6/6 

autor: Melinda Nadj Abonji
tytuł: Gołębie wzlatują
tytuł oryginału: Tauben fliegen auf
tłumaczenie: Elżbieta Kalinowska
wydawca: Czarne
liczba stron: 232 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2009-2017 Zacisze Literackie , Blogger