Anna Ciesielska - Filozofia zdrowia

Anna Ciesielska - Filozofia zdrowia


Od kilku tygodni odkrywam zupełnie nowe dla mnie lądy. Przenoszę się czytelniczo do starożytnych Chin, gdzie pani Anna Ciesielska wprowadza mnie w fascynujący świat Tradycyjnej Medycyny Chińskiej i zasad Pięciu Przemian wywodzących się z filozofii Tao. Temat ten interesuje mnie od wielu lat, choć dopiero od niedawna postanowiłam zająć się nim bardziej serio.
Nie spieszę się z lekturą książek pani Anny, powoli chłonę ogrom wiedzy, starając się dokładnie wszystko zrozumieć. Każdy wieczór zamienia się w niesamowitą przygodę a ja z dziecięcą niemal radością chłonę wszystkie nowe informacje. Cieszy mnie możliwość rozwoju, samokształcenia. Zawsze lubiłam zdobywać nową wiedzę, 'dokarmiać' umysł.

W tradycyjnej medycynie chińskiej profilaktyka zdrowia polega przede wszystkim na utrzymaniu prawidłowego krążenia energii chi w kanałach akupunkturowych. Można tego dokonać albo poprzez zabiegi akupunktury albo znacznie prościej - spożywając odpowiednie posiłki przygotowane według reguł Pięciu Przemian.
 
Teoria Pięciu Przemian jest absolutnie fascynująca, to nie tylko zasady odnoszące się do pożywienia, teoria ta znajduje swoje potwierdzenie także w przyrodzie i jej zmianach, w ludzkiej anatomii a nawet w psychologii i emocjach (pani Ciesielska powoli pisze czwartą książkę poświęconą emocjom według Pięciu Przemian właśnie). 

W swojej pierwszej książce Anna Ciesielska w bardzo przejrzysty sposób wyjaśnia czytelnikowi zasady działania Pięciu Elementów oraz opisuje czynniki wpływające na równowagę energii jin-jang w organiźmie ludzkim. Wyjaśnia funkcje głównych narządów według filozofii taoistycznej, powiązania między nimi oraz wpływ natury (energii) pożywienia na ich funkcjonowanie.

Po wprowadzeniu czytelnika w zasady działania Pięciu Przemian autorka przechodzi do opisu najczęstszych chorób i dolegliwości w odniesieniu do zaburzeń przepływu energii oraz do charakterystyki poszczególnych produktów spożywczych i ich natury. Na koniec autorka serwuje nam sporo przepisów kulinarnych na potrawy przygotowane zgodnie z zasadą Pięciu Przemian a więc zrównoważone energetycznie.

Bardzo zdziwiły mnie opinie innych recenzentów, jakoby była to pozycja skomplikowana i trudna do zrozumienia. Oczywiście wiele zależy tu od oczytania danej osoby, od wiedzy jaką posiada w danym temacie, jednak ja nadal obstaję przy tym, że książka napisana jest prosto i przejrzyście, co nie znaczy, że nie wymaga odrobiny umysłowego zaangażowania od czytelnika.

Dla mnie była to bardzo odświeżająca umysł lektura, zwłaszcza że stoi w opozycji do popularnych i zalecanych w dzisiejszych czasach diet i zupełnie inaczej podchodzi do profilaktyki zdrowia. Niektóre zalecenia pani Ciesielskiej mogą budzić zdziwienie a nawet kontrowersje, zawsze idzie jednak za nimi logiczna argumentacja i powoływanie się na oddziaływanie klimatu, w którym żyjemy. Część zasad charakterystycznych dla odżywiania według Pięciu Przemian stosuję właściwie od zawsze, tak jakby mój organizm sam dawał mi znaki, co jest dla niego korzystne a co nie.

"Filozofia zdrowia" całkowicie skradła mi serce i duszę, z całą pewnością znajdzie się w pierwszej piątce najlepszych lektur tego roku. Polecam bardzo!

Moja ocena: 6/6

autor: Anna Ciesielska
tytuł: Filozofia zdrowia
wydawnictwo: ANNA
liczba stron: 248
Nowości na moich półkach

Nowości na moich półkach

Sierpień dobiega końca, pora więc na letnią edycję nowości w moim księgozbiorze! Większość zakupiona na portalu czytam.pl ale jest też kilka pozycji upolowanych w Biedronce.

Zaczynamy od kategorii przyrodniczej:


A tutaj książki kulinarno-urodowo-zdrowotne:


I na koniec jedna powieść i poradniki:


Ciepłej i zaczytanej końcówki lata Wam życzę!

Gangaji - Diament w twojej kieszeni

Gangaji - Diament w twojej kieszeni


Może w ogóle nie powinnam pisać tej recenzji, skoro rzecz dotyczy ebooka niewiadomego pochodzenia i tak właściwie sama sobie jestem winna, że zamiast kupić normalną, papierową wersję wolałam najpierw zapoznać się z tekstem elektronicznym wyłowionym z czeluści internetu. Z drugiej strony nie wiem, czy wersja papierowa sygnowana przez jedno z moich najukochańszych wydawnictw - Biały Wiatr - nie jest powieleniem tego translatorskiego horroru i czy czasem nie zaoszczędziłam tych trzydziestu paru złotych...

Zacznijmy pokrótce od opisu, o czym tak właściwie jest przeczytana przeze mnie książka. Otóż Gangaji to pseudonim duchowej przewodniczki, która przekazuje światu nauki, które sama otrzymała od swojego hinduskiego mistrza Papaji. Zachęca ona do świadomej samorealizacji, do zatrzymania się i przyjrzenia się swojemu życiu, do odrzucenia na chwilę wszystkiego co zewnętrze, skupienia się na własnym wnętrzu i odkrycia diamentu, który wszyscy w sobie nosimy. Zapewne jest to bardzo ciekawa książka, zmuszająca do myślenia i zapraszająca do wprowadzania zmian w życiu, niestety mnie nie było dane się o tym przekonać z winy tłumacza, który przekształcił tę pozycję w coś literacko kompletnie niestrawnego.

Ebook, który przeczytałam sygnowany jest przez nieznane mi wydawnictwo Samadi (strona www nie istnieje), tłumaczem jest pan Jakub Filipek a redaktorem, grafikiem i korektorem niejaki pan Michał Filipek. Zbieżność nazwisk jak mniemam nie jest przypadkowa, pewnie rodzinny biznes. W dzisiejszych czasach każdy może napisać książkę, każdy może ją też przetłumaczyć i 'wydać' w internecie. Niestety. Niestety, bo potem trafiają do sieci takie 'perełki' jak ta, którą Wam dzisiaj przedstawiam... A moje obawy co do nakładu wydawnictwa Biały Wiatr wiążą się z tym, że nazwisko pana Jakuba Filipka dalej widnieje w wykazie tłumaczy - wprawdzie pojawia się tam jeszcze pan Dariusz Wróblewski, który być może wystąpił jako ten, który opierał się na tłumaczeniu pana Filipka, wygładził je i dopracował ale dopóki nie będę miała w rękach egzemplarza z wydawnictwa Biały Wiatr, to się wypowiadać nie będę.

Otóż dzisiaj nie będę koncentrować się na treści książki a na jej przekładzie. Jak to się stało, że tłumaczenia podjęła się osoba, która o tym fachu nie ma zielonego pojęcia?! Wiecie, tu nie chodzi o to, że kilka zdań zostało koślawo przetłumaczone czy że przekład jest nieco sztywny, co utrudnia płynne czytanie.

Tego w ogóle nie da się czytać!

W trakcie lektury wielokrotnie zastanawiałam się, czy nie porzucić polskiego przekładu na rzecz angielskiego oryginału, bo serce mi krwawiło i mózg uszami wypływał w kontakcie z językowym inwalidztwem tłumacza. Nie wiem, jak inaczej scharakteryzować translatorskie umiejętności pana Jakuba Filipka niż jako poważne językowe upośledzenie.

Ale przejdźmy do rzeczy - o co tak naprawdę mam pretensje. Cytatów nie będzie, bo musiałabym tu przytoczyć jakieś 99% książki...

1. Tłumacz nie ma bladego pojęcia o tematyce książki, którą przekłada. Nie 'czuje' tematyki związanej z rozwojem duchowym, nie rozumie sensu zdań, które tłumaczy.

2. Tłumaczenie odbywa się na zasadzie 1:1, zostaje zachowana budowa oraz tryb zdania oryginalnego, co daje kuriozalne efekty w języku polskim. Zamiast tłumaczyć sens, daną myśl, tłumacz przekłada słowo w słowo nie zadając sobie trudu stworzenia spójnej wypowiedzi. Często zastanawiałam się jak wyglądałby ten przekład, gdyby językiem wyjściowym był niemiecki, gdzie w zdaniach podrzędnie złożonych czasownik często ląduje na samym końcu zdania. W polskiej konstrukcji zdaniowej też znalazłby się na końcu?

3. Rażące błędy merytoryczne wynikające ze zjawiska tzw. false friends czyli wyrazów które brzmią bardzo podobnie w dwóch językach ale mają różne znaczenie. W przypadku "Diamentu..." autor przekładu notorycznie tłumaczył słowo 'realize' (zdawać sobie sprawę, uświadamiać sobie coś) jako 'realizować'.

Wyszedł z tego translatorski potwór, który powinien być analizowany na warsztatach czy studiach podyplomowych dla tłumaczy jako przykład, jak NIE NALEŻY tłumaczyć.

Tym razem pominę ocenę książki, bo dawanie jej jedną gwiazdkę za nieumiejętne tłumaczenie byłoby po prostu niesprawiedliwe.

autor: Gangaji
tytuł: Diament w Twojej kieszeni
tytuł oryginału: The diamond in your pocket
tłumaczenie: Jakub Filipek
wydawnictwo: Samadi
liczba stron: 202
Anna Bikont, Joanna Szczęsna - Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej

Anna Bikont, Joanna Szczęsna - Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej


Powiem wprost - poezja Wisławy Szymborskiej nigdy nie należała do kręgu moich literackich zainteresowań. Nie wzbudzała mojego zachwytu, nie poruszała ukrytych strun w duszy, nie 'czułam' jej zupełnie. Przemawiały do mnie raptem pojedyncze frazy, akapity, jedna myśl ciekawie uchwycona w słowa. Jakże się więc cieszę, że zupełnie przypadkowo świat Wisławy Szymborskiej uchylił przede mną swe wrota. Ach, jak ja kocham za to literaturę! Za te nieoczekiwane momenty olśnień, przez przypadek pojawiające się w naszym życiu postaci i fabuły, które zostają już z nami na zawsze! Bo właśnie w taki sposób osoba Wisławy Szymborskiej pojawiła się niedawno w moim życiu - nie poezja (choć ta po części oczywiście też) ale właśnie sama postać poetki, której życie i osobowość wprawiły mnie w niepohamowany zachwyt.
Anna Bikont i Joanna Szczęsna wykorzystując wieloletnią znajomość z poetką stworzyły biografię-nie-biografię, która nie mieście się w sztywnych ramach gatunku. Napisały opowieść o wspaniałym człowieku, pisaną z wielkiej sympatii i prosto z serca. Jest tu wiele z gawędy i wspomnień, nie tylko autorek ale także osób przez lata związanych z Szymborską czy to zawodowo czy prywatnie. 
Początkowe rozdziały skupiają się na próbie chronologicznego uchwycenia życia przyszłej noblistki, poczynając od narodzin, poprzez liczne przeprowadzki rodziny, ukończenie szkół, pierwszą pracę i nieśmiałe próby literackie. Dopiero w drugiej połowie książki autorki odchodzą od chronologii na rzecz tematycznego podziału opisywanych sfer życia.
Całą sobą zachwyciłam się osobowością Szymborskiej. Jej ironicznym poczuciem humoru, łagodnością, skromnością a nawet (a może przede wszystkim!) różnymi dziwactwami! Wyklejanki wysyłane przyjaciołom i znajomym z różnych okazji, radocha z robienia sobie zdjęć pod tablicami miejscowości o kuriozalnych/śmiesznych nazwach, organizowanie wśród przyjaciół tzw. "loteryjek", w których jeden z zaproszonych na kolację gości wygrywał jakiś kiczowaty przedmiot z kolekcji poetki czy doszukiwanie się motywów z greckiej mitologii w serialu "Dynastia" - no jak tu nie kochać osoby o takich zainteresowaniach?
Pierwsze rozdziały, w których czytelnik poznaje historię rodziny Szymborskiej a zwłaszcza jej ojca, Wincentego Szymborskiego, który był zarządcą dóbr ziemskich hrabiego Zamoyskiego (Tak! Tego Zamoyskiego!) czytałam z wypiekami na twarzy. Dla mnie jako miłośniczki historii oraz życia literackiego Tatr i Zakopanego była to nie lada gratka. Największą radochę miałam jednak podczas czytania rozdziałów poświęconych wyklejankom do przyjaciół czy wyliczaniu różnego rodzaju dziwactw poetki, choć moim zdaniem i tak nic nie przebije rozdziału poświęconemu Michałowi Rusinkowi, wieloletniemu sekretarzowi poetki, gdzie podczas czytania nieomal przez cały czas płakałam ze śmiechu.
I oczywiście napaliłam się teraz na "Lektury nadobowiązkowe" oraz "Rymowanki dla dużych dzieci". Poezja jeszcze będzie musiała poczekać.
Z całego serca polecam Wam biografię-gawędę duetu Bikont-Szczęsna, nawet jeśli nie jesteście miłośnikami poezji! Szymborska zachwyci Was jako człowiek, jestem tego pewna. Kandydatką do miana książki roku ta pozycja może nie jest, ale z całą pewnością znajdzie się w pierwszej dziesiątce the best of the best.

Moja ocena: 6/6 

autor: Anna Bikont, Joanna Szczęsna
tytuł: Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej
wydawnictwo: Znak
liczba stron: 576

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2009-2017 Zacisze Literackie , Blogger